Złombol 2014, to charytatywno-motoryzacyjna impreza, na której nie mogło zabraknąć reprezentacji Politechniki Opolskiej. Nasi rajdowcy – inżynierowie pod dowództwem Piotra Gracy – doktoranta z Wydziału Elektrotechniki, Automatyki i Informatyki właśnie dotarli piękną HippieNyss na metę rajdu w Lloret de Mar.
Zapraszamy do przeczytania relacji z trasy rajdu.
Sobota, 13.09.2014
Wstajemy wcześnie rano z łóżek i wyruszamy punktualnie o 5:00 z Izbicka do Katowic na start rajdu Złombol 2014… część ekipy jest zmęczona, bo do późna usuwała usterkę silnika i pakowała samochód… zero snu i naprawy do samego końca – tak, to jest Złombol! W Katowicach rejestracja przebiegła sprawnie i w samo południe wyruszyliśmy w podróż, którą mamy zamiar zakończyć za dwa tygodnie. Część uczestników ruszyła na Węgry, na pierwszy wyznaczony przez organizatorów kemping. Inni wybrali sobie za cel wybrzeże Morza Adriatyckiego. My z kolei postanowiliśmy odwiedzić dobrego znajomego w Graz, gdzie będziemy nocować. Jak przebiegała droga ? Autostrady, autostrady i autostrady… czyli nuda. Już nie możemy się doczekać malowniczych tras nad Francuską Riwierą.
Niedziela, 14.09.2014
Po pysznym śniadaniu wyruszamy z Berndem, naszym znajomym z Graz, na zwiedzanie miasta i na niedzielną mszę św do tutejszej katedry. Mamy szczęście, bo przy okazji załapujemy się na barwny festyn (???), gdzie poznajemy tutejsze obyczaje, tańce i swojskie jadlo. Jest super ! Około 14:00 żegnamy się z Berndem i jedziemy do Grado, malowniczego miasteczka nad Morzem Adriatyckim. Trasa przebiegła spokojnie i przypomniała nam dlaczego tak naprawdę bierzemy udział w rajdzie Złombol. Sam rajd jest nie tylko dla nas fajną formą pomocy finansowej dla dzieci z domów dziecka, zastrzykiem adrenaliny dla drużyny ale i szczególną okazją wywoływania uśmiechu w osobach spotykanych na trasie. Miło nam poprawiać humor przechodniom czy kierowcom „wypasionych bryk”.
Poniedziałek, 15.09.2014
Wstajemy wczesnym rankiem i jedziemy w kierunku jeziora Garda. Wybraliśmy lokalną i malowniczą drogę, wśród pagórków i ogromnych winnic. Mamy niesamowite widoki. Nad jezioro docieramy popołudniową porą, gdzie też postanowiliśmy zjeść nasz obiad. Z czego składa się nasze menu ? No cóż, jest to studencki i nisko budżetowy wypad, więc na polowym stole królują głównie zupki chińskie, ryż, makaron i różnego rodzaju sosy na bazie pomidorów. Są też pulpety, ale strasznie niedobre. Po obiedzie planujemy się przedostać nad Morze Śródziemnomorskie. Ze względu na to, że średnia prędkość przelotowa naszej Nyski wynosi 70km/h lądujemy na górskich serpentynach ok 23:00… Odcinek między miastem Piacenza a Genova przypominał scenerię z filmów grozy… górskie serpentyny z zakrętami 90 i 180 stopni, brak oświetlenia ulicznego, wąskie przejazdy mostami i zbliżająca się burza, która przecinała niebo błyskawicami, raz za razem. Adrenalina sięgała zenitu i zdecydowanie nie pozwalała zasnąć nawet największym śpiochom w ekipie. Ostatecznie, po pokonaniu ekstremalnego odcinka, dotarliśmy do Sanremo, gdzie na miejskiej promenadzie postanowiliśmy przenocować.
Wtorek, 16.09.2014
Strasznie nie chce nam się wstać… no cóż, nocna jazda nieźle nas wymęczyła. Gdy w końcu zmobilizowaliśmy się do przygotowania śniadania, zauważamy, że mamy mało powietrza w tylnym prawym kole. Ostre zakręty dały się we znaki, a wizyta u wulkanizatora tylko potwierdziła te przypuszczenia. Nie zastanawiając się długo, wymieniliśmy uszkodzoną dętkę i ruszamy w dalszą podróż. Dzisiaj nie chcemy męczyć naszego samochodu więc wybieramy autostrady, aby szybko i bezproblemowo przejechać Lazurowe Wybrzeże. Miejscowości takie jak Marsylia, Saint Tropez, Cannes czy nawet Monaco mamy zamiar zwiedzić w drodze powrotnej. Ostatecznie po kilkunastogodzinnej jeździe lądujemy w miejscowości Meze, gdzie rozbijamy obozowisko. Kapryśna pogoda nie pozwoliła nam się wyspać… czyli kolejne uroki Złombola. Do późnych godzin nocnych walczymy z silnym wiatrem, który próbuje zrobić z naszych namiotów latawce. Daliśmy radę !
Środa, 17.09.2014
Tak, jesteśmy niewyspani ale świadomość, że pozostało do celu tylko 270km dopinguje nas niesamowicie. Ekspresowe śniadanie, zakupy w lokalnym markecie i w drogę. Okazuje się, że burza, która próbowała zdmuchnąć nasze namioty ponownie chce pokrzyżować nasze plany. Dosięga nas olbrzymi deszcz, tak że wycieraczki samochodu nie nadążają przecierć szyb naszej „hippie nyski”. 30 km przed celem drogi są tak zalane, że tutejsza policja organizuje objazdy. Tak ma wyglądać nasz pobyt w „słonecznej” Hiszpanii ? To jest nasz cel ? Zrezygnowanie rysuje się na twarzach ekipy… 5km przed miejscowością wyjeżdżamy spod pechowej chmury a naszym oczom ukazuje się słoneczne Lloret de Mar. Dotarliśmy do celu !
Co dalej ?
Przed ekipą HippieNyss kolejne wyzwania…zwiedzanie Barcelony, Lazurowego Wybrzeża wraz z Monaco oraz słynnych miast włoskich takich jak Piza, Rzym, Wenecja. San Marino też jest w planach.
Statystyki:
- przebyty dystans: 2540 km
- ilość spalonego gazu LPG: ok. 450 l
- ilość spalonej benzyny PB95: ok. 20 l
z Lloret de Mar Piotr Graca