– Profesor Röntgen, gdziekolwiek on teraz jest, byłby dumny z takiej kolekcji – napisało Amerykańskie Stowarzyszenie Kolekcjonerów Lamp Elektronowych o Muzeum Lamp Rentgenowskich Politechniki Opolskiej. To wyjątkowe w skali światowej miejsce, które odwiedzają nie tylko wycieczki, ale także naukowcy.
Anna Kułynycz: Trzy sale, ponad 1400 eksponatów. Jak to się wszystko zaczęło?
Dr inż. Grzegorz Jezierski, założyciel Muzeum Lamp Rentgenowskich Politechniki Opolskiej:

Sam pomysł utworzenia muzeum na politechnice zrodził się 8 listopada 2010 roku podczas „Wieczoru z Röntgenem”, gdzie ówczesny rektor prof. Jerzy Skubis zaproponował, żeby przenieść moją prywatną kolekcję do muzeum. Rok trwało przygotowanie pomieszczeń (muzeum znajduje się na trzecim piętrze w budynku nr 5 na drugim kampusie – dop. red.), muzeum zostało otwarte 8 listopada 2011 roku, czyli w rocznicę odkrycia przez Wilhelma Röntgena promieniowania X.
Wtedy zajmowało tylko jedną salę, która miała znacznie mniej eksponatów niż teraz. Dzisiaj mamy dwie sale wypełnione sprzętem i trzecią częściowo, w sumie w muzeum jest ponad 1400 eksponatów. Co prawda nazwa muzeum wskazuje na kolekcję lamp rentgenowskich, to gromadzę w nim wszystko, co ma związek z promieniowaniem rentgenowskim, czyli różnego rodzaju detektory, urządzenia rejestrujące promieniowanie, dozymetry.
Zapewne wszystkie eksponaty są ciekawe, ale gdybyśmy mieli wymienić perełki?
Takich jest wiele, np. mamy unikalne aparaty, jak jedyny wyprodukowany w Warszawie w czasie wojny. Kilka aparatów, które można zobaczyć w muzeum to są właśnie pojedyncze egzemplarze. Natomiast, jeżeli chodzi o same lampy, to Polska nigdy nie produkowała lamp rentgenowskich, stąd wszystkie lampy, które można tutaj zobaczyć pochodzą z całego świata począwszy od Stanów Zjednoczonych po Japonię, Europę. Trudno wymienić te najciekawsze, na pewno cenne są takie, które były produkowane bardzo krótko, takich też mamy sporo.
Wśród naszych eksponatów można zobaczyć także ciekawostki jak urządzenie wytwarzające promieniowanie rentgenowskie na zasadzie rozciągającej się taśmy klejącej, mamy także miniaturowe źródła przeznaczone do wysyłania na misję kosmiczną, mamy także efekty prób uruchomienia w Polsce lamp rentgenowskich na Wojskowej Akademii Technicznej.
Ostatnio otrzymaliśmy jedną z największych lamp rentgenowskich świata: SRT 4 Coolidge Tube wyprodukowaną w latach 30. ubiegłego wieku przez firmę General Electric.
W jaki sposób pozyskuje Pan kolejne eksponaty do muzeum?
Z promieniowaniem rentgenowskim miałem do czynienia w pracy zawodowej, znałem tę branżę od strony przemysłu, natomiast nie znałem branży medycznej. Na początku szukałem, pisałem, głównie drogą mailową najpierw w Polsce, następnie za granicą. Zwracałem się do dystrybutorów, różnych firm z prośbą o przekazanie sprzętu. Spotykałem się z pozytywnym odzewem, problemem zazwyczaj był tylko jeden: jak to przetransportować i kto za to zapłaci?
Najczęściej firmy, które przekazywały sprzęt, ponosiły koszty transportu, który tani nie jest. Dla firmy kurierskiej nie ma znaczenia, czy przewozi lampę o wartości 0,5 mln zł, czy taką samą uszkodzoną. Przesyłka kosztuje tyle samo.
Obecnie branża zajmująca się promieniowaniem wie o naszych zbiorach, naszej kolekcji, często same firmy zgłaszają się do nas, otrzymujemy propozycję przekazania ciekawego sprzętu.
Przedmioty trafiają do nas z całego świata, dokładnie z 25 państw. Najwięcej jest ofiarodawców z Niemiec, ale także ze Stanów Zjednoczonych, Izraela, Australii, Emiratów Arabskich, Kanady. Warto podkreślić, że poszczególne instytucje nie tylko przekazują przedmioty do naszego muzeum, ale także informują o naszej działalności np. na stronie belgijskiego muzeum radiologii, w instytutach naukowo-badawczych jak w Argonne koło Chicago.
Zatem można śmiało powiedzieć, że nasze muzeum jest znane na całym świecie
Bezwzględnie tak. Dość powiedzieć, że Amerykańskie Stowarzyszenie Kolekcjonerów Lamp Elektronowych napisało kiedyś: „Profesor Röntgen, gdziekolwiek on teraz jest, byłby dumny z takiej kolekcji”.
Dla kogo skierowana jest oferta muzeum, oczywiście poza standardowymi wycieczkami szkolnymi czy indywidualnymi?
Nasze muzeum licznie i cyklicznie odwiedzają wycieczki związane ze szkoleniem lekarzy i techników radiologów, przyjeżdżają szkoły pomaturalne z Wrocławia, Krakowa; mogą tutaj m.in. poznać budowę lamp i aparatów.
Druga grupa to różne instytucje oraz naukowcy, którzy przyjeżdżają, część z nich pisze prace naukowe w oparciu o zasoby muzeum – mamy tutaj także 2400 patentów amerykańskich dotyczących samej konstrukcji lamp rentgenowskich.
Zazwyczaj wykorzystanie promieni rentgenowskich kojarzone jest z medycyną oraz ochroną na lotniskach. Gdzie jeszcze promienie X są wykorzystywane?
W pomiarach grubości warstw, powłok, gęstości materiału, w hutach, budownictwie, przemyśle, w sterylizacji środków medycznych w archeologii. Rzadko się o tym mówi, ale promienie rentgenowskie wykorzystywane są także przy produkcji żywności – chodzi głównie o kontrolę jakości w produkcji nabiału, konserw ale nie tylko. Np. jeden z producentów wędliny sprawdza przy pomocy promieni rentgenowskich zawartość tłuszczu; prześwietla się także lody na patyku by sprawdzić czy nie ma w nich drzazgi.
Z ciekawostek dotyczących nietypowych metod użycia promieni X to wiem, że używa się je także przez policję przy wykrywaniu narkotyków, użycie promieni rentgenowskich jest jedyną możliwością by odróżnić prawdziwą perłę od sztucznej. Prawdziwa jest warstwowa, sztuczna to monolit.
Muzeum lada moment będzie świętowało swój jubileusz
8 listopada br. obchodzimy jubileusz 10-lecia. Z tej okazji przygotowaliśmy małą uroczystość, ale także dla nas przygotowano wyjątkową niespodziankę. Otóż znana opolska firma el12, której właścicielem jest Bronisław Fryt postanowiła urządzić nam nieodpłatnie tajemniczy pokój rentgenowski, w którym główną rolę będzie odgrywało światło. Powstaje pytanie dlaczego światło, a nie promienie X? Otóż ze względów formalnych w naszym pokoju rentgenowskim nie możemy wytwarzać promieni X, a przecież wiadomo, że promienie X to również światło, tyle że o tysiące razy krótszej długości jego fali. Przedsiębiorstwo el12 Sp. z o. o. zleciło specjalistyczny projekt wykonania tego typu aranżacji i obecnie realizuje to przedsięwzięcie
– efekt trzeba będzie zobaczyć osobiście, do czego serdecznie zachęcam.
