Najpierw politechnika zabiegała o studentów z Indii, potem witała ich uroczyście w swoich murach i cieszyła się z umiędzynarodowienia. Teraz, gdy Hindusi znaleźli się w potrzasku z powodu koronawirusa – naturalnie wyciągnęła do nich rękę i pomogła w trudnej sytuacji.
Tą trudną sytuacja było utknięcie studentów na lotnisku Chopina w Warszawie. Po wykwaterowaniu z akademików, zarządzonym w całym kraju w celu zapobiegania rozprzestrzenianiu się pandemii, jak większość kolegów i koleżanek w ich sytuacji, młodzi ludzie chcieli wrócić do swoich rodzinnych domów.
Niestety nie zdążyli. Sytuacja epidemiologiczna na świecie rozwinęła się szybciej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać i spowodowała zamknięcie połączeń lotniczych z New Delhi, dokąd – za niemałe pieniądze – mieli już wykupione bilety.
Pozostali więc bez środków do życia, dachu nad głową i możliwości powrotu do ojczyzny i bliskich, o których martwią się i z którymi chcieliby jak najszybciej się połączyć. We współpracy z Ambasadą Indii w Warszawie, do której zwrócili się zdesperowani studenci, Politechnika Opolska ściągnęła Hindusów z powrotem do Opola i zapewniła im bezpieczne lokum oraz utrzymanie na najbliższe tygodnie, czyli do czasu względnego opanowania sytuacji i przywrócenia połączeń lotniczych.
Całą operację koordynowała kierownik Działu Współpracy Międzynarodowej Elżbieta Cieślak, dopisując do kroniki tego szczególnego czasu jeszcze jedną historię ludzkiej życzliwości i niesienia pomocy innym.
fot. E. Cieślak