Panie Profesorze, jest Pan człowiekiem niezwykłym. Z tego co czytam o Panu i Pana projektach funkcjonuje Pan jak przedsiębiorstwo.
Zaprzeczę przez moją wrodzoną skromność. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że w istocie w Chemnitz w mojej macierzystej uczelni prowadzimy dziesiątki różnych projektów badawczo-rozwojowych. I to z największymi firmami na świecie w swoich obszarach jak AirBus czy VW. Nie jestem jednak sam, do tego potrzebni są ludzie, a najlepiej ludzie z pasją i dobrze wykształceni. Oni wiedzą, czego oczekuje niemiecka gospodarka i w jakim kierunku należy prowadzić badania.
Ale przecież tu potrzebna jest ścisła współpraca z firmami. Jak wypracowaliście model kooperacji: nauka – biznes?
Taka współpraca nie rodzi się z dnia na dzień. To lata wzajemnych działań, najpierw mniejszych, a następnie większych. To również budowanie zaufania do siebie nawzajem. W grę wchodzą przecież miliony euro przeznaczane przez te firmy na badania, które mogą nie być dla nich w pełni satysfakcjonujące. Zawsze określamy efekt – cel, który chcemy osiągnąć. Robimy to po solidnym przygotowaniu. Np. szukanie lżejszych materiałów, o co najmniej takich samych parametrach wytrzymałościowych, do tego tańsze. I jak się udaje – a najczęściej tak jest – wszyscy są zadowoleni. Firma, bo ma nowe rozwiązanie, które przyniesie jej korzyści, naukowcy, bo stworzyli coś nowego i potrzebnego, gospodarka, bo produkt trzeba wprowadzić na rynek. Nie ma przegranych i o to w tym chodzi.
Przekazanie na badania, które mogą nie być w pełni satysfakcjonujące, kilku milionów euro to dla firmy spore ryzyko. Jak to możliwe, że koncerny dają Wam te pieniądze?
Nikt niczego nam nie daje. To pieniądze przeznaczone na nowe rozwiązania, nowe pomysły, nowości mające przynieść zysk. To jest ich inwestycja. A my jesteśmy już solidną marką. Zresztą pod bardzo mocnym szyldem Instytutu Fraunhofera. To logo, które w świecie nowoczesnych technologii znaczy bardzo wiele. I jest gwarantem znakomicie wykonanych prac.
I takie logo Panie Profesorze jest też przy Politechnice Opolskiej.
I to jest chyba jeden z największych sukcesów jaki może odnieść uczelnia techniczna spoza Niemiec. Oczywiście to pierwszy, bardzo ważny krok. Bo otwiera drogę do powstania tu samodzielnego Instytutu. Teraz jest to Centrum Projektowe Instytutu Fraunhofera dedykowane zaawansowane technologiom lekkim. Nie ukrywam, że miałem w jego utworzeniu swój niewielki wkład, ale najwięcej włożył w to pracy prof. Marek Tukiendorf, Rektor Politechniki Opolskiej z zespołem: prof. Anna Król, obecna Dyrektor, prof. Adam Niesłony oraz prof. Jarosław Mamala. O kulisach rozmów z kontrahentami czy prezydentem IF prof. Reimundem Neugebauerem nie będę mówił, ale niech trudność tę wskaże kilkunastomiesięczny proces przygotowawczy do powstania Centrum. Nie były to łatwe rozmowy, ale na szczęście udało się.
Centrum jak Pan wspomniał kieruje prof. Anna Król i już są pierwsze projekty …
Bo do wszystkiego – jak wcześniej mówiłem – są potrzebni ludzie z pasją i tacy, którzy wiedzą co mają robić. Poczekajmy jeszcze kilka lat, a dopiero zobaczą Państwo efekty.
Na te efekty czeka też Opole, które już uhonorowało Pana tytułem Honorowy Obywatel Miasta Opola, za to co Pan zrobił.
To ogromne dla mnie wyróżnienie. Cieszę się, że moje doświadczenie naukowe pozwoliło na zaktywizowanie środowiska akademickiego Opola. A Opole jest częścią tego projektu. Po to stworzyło świetnie rozwijający się Park Naukowo-Technologiczny. Kieruje nim prof. Jarosław Mamala, też pracownik naukowy Politechniki Opolskiej. Wszędzie ludzie z pasją, którzy wiedzą czym mają się zajmować naukowcy.
Skoro jesteśmy przy Opolu. Skąd się Pan tu wziął?
Pochodzę z Opolszczyzny. Kilkadziesiąt lat temu wyjechałem do Niemiec. Ale sentyment jest silny. Wracałem tu często. Aż trafiłem na Rektora Politechniki Opolskiej. I okazało się, że jego zaangażowanie i doświadczenie oraz moje zawodowe pasje można połączyć. Tym bardziej cieszę się, że mogłem wraz z prof. Tadeuszem Łagodą studentom przekazywać wiedzę „naukowca praktyka”, czyli takiego który naukę tworzy dla największej gospodarki Europy i jednej z największych w świecie. I niedługo takie projekty będą pochodzić z Opola. Czy będzie tam moja cząstka? Pewnie tak, ale też wielu innych, wspaniałych osób.
Panie Profesorze. Obchodzi Pan właśnie sześćdziesiąte urodziny. Jakieś szczególne życzenia?
Ja swoje spełniłem, ale żona chciałby bym częściej bywał w domu (śmiech …). Przede mną kolejne badania i organizacja trzeciej konferencji Bridge. Może znowu z udziałem ministrów nauki naszych krajów i premierów. Zawsze jest napięcie by się udało. Suma małych sukcesów to wystarczająca satysfakcja. To one pokazują, w którym miejscu na mapie technologicznego rozwoju jesteśmy. I jaki mamy wpływ na zmianę lub tworzenie nowej rzeczywistości. Powtarzam to z dumą, pytany na całym świecie, gdzie pracuję: w Polsce, na Politechnice Opolskiej i w Niemczech na Uniwersytecie Technicznym w Chemnitz.