– Samorząd Studencki to miejsce, w którym możemy zdobywać masę doświadczenia zawodowego. W pewnym sensie można to nazwać skumulowanymi studiami na wielu kierunkach – mówi przewodniczący SSPO Bartosz Polok, student budownictwa. Na zakończenie jego dwuletniej kadencji rozmawiamy z nim o doświadczeniach wyniesionych z kierowania Samorządem, wartości relacji z ludźmi i trudnych wyborach, a także satysfakcji, jaką daje widok błoni w czasie Pistonaliów.
– Panie Bartoszu, co udało się zrobić?
– Prawie wszystko! Oczywiście żartuję, ale tak naprawdę te dwa lata były naprawdę bardzo intensywnym okresem i to nie tylko w moim życiu, ale także całej Uczelni. W końcu był to okres, w którym dostosowywaliśmy się do nowej ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Myślę jednak, że aby najlepiej opisać, co udało się zrobić przez to dwa lata zacznę po prostu od początku. Nie będę wspominał oczywiście o wszystkim, ponieważ było tego naprawdę wiele.
Naszą pierwszą inicjatywą były wprowadzenie oficjalnych bluz Politechniki Opolskiej – nigdy wcześniej u nas nie było podobnej akcji, a była ona już kultywowana przez zdecydowaną większość samorządów w kraju. Zgłosiły się do nas 3 firmy zajmujące się profesjonalną produkcją bluz uczelnianych i zaczęły tworzyć dla nas projekty graficzne. Stworzyli ich naprawdę wiele, ale wciąż żaden z nich nie miał „tego czegoś”. Nie wiedzieliśmy naprawdę który wybrać, aż pewnego dnia skreśliliśmy jedną z firm, która jednak poprosiła o ostatnią szansę, ponieważ ich główna graficzka wróciła akurat z urlopu… Skoro o tym wspominam to chyba jasne, jak się ta historia zakończy. Kolejny projekt, który od nich otrzymaliśmy był po prostu rewelacyjny i wręcz byliśmy pewni, że każdy będzie chciał taką bluzę posiadać.
Akcja się udała, studenci zakupili wiele bluz, a my mieliśmy mocny start, który nas zmotywował do kolejnych działań.
Następnie odbyły się szkolenia „Inżynier-Lider zespołu”, Wampiriada, a także otwarty wykład pt. „Jak zbudować własny biznes krok po kroku?”, natomiast na nasz kolejny innowatorski projekt musieliśmy poczekać do początku roku 2019 kiedy to przyszła nam do głowy idea zorganizowania Turnieju Ligi Mistrzów FIFA 19, a także Dnia Kobiet z Politechniką Opolską. O ile święto kobiet było wydarzeniem jednodniowym, które odbyło się w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu odbył się wówczas mini koncert muzyczny, o tyle turniej e-sportowy był kilkumiesięczną batalią aż 64 studentów. Formularz zgłoszeniowy został zamknięty niespełna 24h od otwarcia i to był pierwszy znak, że trafiliśmy w 10. Spotykaliśmy się regularnie w biurze Samorządu, które znajduje się w DS Sokrates, dzięki czemu studenci mogli poznać miejsce, w którym pracujemy na co dzień, a wielki finał turnieju odbył się już na scenie Piastonaliów 2019, na której zawodnicy toczyli swoje finałowe mecze na ogromnym telebimie.
I skoro już mowa o Piastonaliach 2019 to i przy nich zostanę. Organizacja tak dużego wydarzenia, na taką skalę, była nie lada wyzwaniem i dziś mogę śmiało powiedzieć, że gdyby nie wsparcie dwóch osób to na pewno nie byłoby takiego efektu. Mam tutaj na myśli naszą studentkę WWFiF, Mariolę Wełniak, która mimo faktu, że była dopiero na I roku studiów wykazała się ogromnym profesjonalizmem i wsparciem organizacyjnym. W pewnych momentach naprawdę byłem pod wrażeniem, że tak młoda osoba, może tak dobrze funkcjonować. Drugą z kolei jest Pani Magdalena Jaszczyk, bez której pomocy dosłownie utonęlibyśmy w dokumentach. Zresztą w przypadku Pani Magdaleny tak było od samego początku naszej współpracy za co serdecznie dziękuję! Dzięki niej mogliśmy realizować nasze plany, pomysły i wizje bez tracenia czasu na załatwianie spraw formalnych, co okazywało się niesamowicie ważne. Wracając jednak do samych Piastonaliów uważam, że udało nam się stanąć na wysokości zadania, o czym świadczył koncert zespołu PRO8L3M na błoniach Politechniki Opolskiej. Do dziś, gdy mam gorszy dzień i brakuje mi motywacji, wchodzę na naszego Instagrama, aby jeszcze raz odtworzyć relację z ich koncertu. Pełne błonia, dosłownie pełne… 2 kolejki przed wejściem, które kończyły się dopiero przy akademikach.
To pokazało nam, że najważniejszy test w ciągu pierwszego roku naszej kadencji został zdany. Wydawało się, że drugi rok kadencji będzie już zdecydowanie łatwiejszy – w końcu w pierwszym nic nas nie powstrzymało i początkowo byliśmy bardzo spokojni. Nic bardziej mylnego. O ile początek roku akademickiego 2019/2020 można uznać za spokojny to jednak w grudniu zaczęła się praca pełną parą.
Po pierwsze dzięki wsparciu prorektora ds. studenckich i organizacyjnych, prof. dra hab. inż. Tomasza Boczara mogliśmy stworzyć 3 „chilout roomy” dla studentów WBIA, WEAiI oraz WWFiF.
Po drugie był to okres intensywnej pracy Rady Uczelni nad zapoznawaniem się z planami rzeczowo-finansowymi, podczas których byłem osobą odpowiedzialną za stworzenie porównań poszczególnych planów.
Po trzecie zaczęły się prace organizacyjne nad zjazdem Forum Uczelni Technicznych, który ostatni raz w Opolu miał miejsce 7 lat temu. Dla niewtajemniczonych FUT, jest to organizacja zrzeszająca samorządy studenckie wszystkich uczelni technicznych w kraju.
Po czwarte, nadszedł najważniejszy etap organizacji Piastonaliów 2020. To właśnie wtedy ustalany był budżet, zapraszaliśmy artystów, którzy wystąpią na naszych błoniach oraz pozyskiwaliśmy sponsorów. Zjazd FUT pokazał nam, że chyba drugi test, który wymagał od nas największego nakładu pracy również został zdany, ponieważ jako jedna z mniejszych uczelni w kraju daliśmy radę temu wyzwaniu podołać przy wsparciu Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie. Dało nam to bardzo mocnego kopa przed drugą połową obecnego roku akademickiego, a także przed ostatnimi miesiącami kadencji, podczas których m. in. przygotowaliśmy nowy regulamin studiów, przy którym współpraca z Panią prorektor ds. dydaktyki, dr Anidą Stanik-Besler była fantastyczna, za co serdecznie dziękujemy, ponieważ mało kto tak dobrze rozumie studentów jak Pani prorektor.
Byliśmy także pomysłodawcą „Studenckiego Turnieju Szachowego” na szczeblu krajowym, w którym wzięło udział ponad 400 studentów z 27 uczelni technicznych. W ramach Piastonaliów 2020, które miały się odbyć w maju przygotowaliśmy dla studentów wywiady online z artystami, którzy mieli podczas nich wystąpić i co lepsze to jeszcze nie koniec naszej działalności zaplanowanej na końcówkę aktualnego semestru!
Należy w tym miejscu także zaznaczyć, iż inicjatywy, o których mowa nie miałyby takiego odzewu i zainteresowania gdyby nie działalność naszych niezastąpionych grafików – Michała Gajewskiego oraz Bartka Bieleckiego, którzy dbają o rzetelny wizerunek graficzny SSPO i których projekty promują niemalże wszystkie nasze inicjatywy. Gdyby jednak zostało mi zadanie pytanie, z której z tych rzeczy jestem najbardziej dumny to musiałbym odpowiedzieć, że nie ma wśród nich tego, co uznaje za najważniejsze…
Moim zdaniem najważniejsze co udało się zrobić to przede wszystkim zbudować bardzo dobre i trwałe relacje z naszą społeczności akademicką, studentami i pracownikami – stworzyć warunki, w których zarówno zarząd naszej Uczelni, władze wydziałowe, pion Kanclerza, Dział Kształcenia, Centrum Obsługi Studenta, Uczelniany Ośrodek Informatyczny czy też Centrum Językowe wraz z Samorządem Studenckim tworzą bardzo dobry i zgrany zespół.
Uśmiech na twarzach tych osób wynikający ze współpracy z samorządem studenckim, a także jego działalności jest moim zdaniem największym powodem do dumy, ponieważ to człowiek jest najważniejszy. Wydarzenia przemijają i o większości z nich szybko zapominamy, ale dobre relacje międzyludzkie… no właśnie!
– Na co zabrakło czasu, lub co okazało się „nie do przeskoczenia”?
– Zacznę od tego drugiego, ponieważ o dziwo okazuje się, że naprawdę, ale nie przypominam sobie, aby znalazło się coś co było dla nas nie do przeskoczenia. Z kolei, jeśli chodzi o czas to jego jednak zabrakło już na kilka kwestii. Pierwsza z nich to aktywizacja kół naukowych oraz stworzenie komórki odpowiedzialnej za spajanie wszystkich kół naukowych i samorządu studenckiego, tak, aby wszystkie organizacji studenckie funkcjonujące w uczelni po prostu współpracowały i wspierały się przy własnych inicjatywach.
Druga to „aktualizacja” ankietyzacji, przy której akurat prawie wszystkie prace niezbędne do wprowadzenia zmian zostały wykonane, ale finalnie jednak zabrakło czasu, aby postawić kropkę nad „i”.
Trzecia to przeniesienie składania wniosków o stypendium rektora całkowicie do Internetu, abyśmy mogli zredukować kolejki i wykorzystać technologie, którą dysponujemy.
Czwartą z kolei była kwestia wprowadzenia indywidualnych zapisów na zajęcia, a piątą stworzenie „Nagrody Rektora” dla najaktywniejszych studentów w życiu Uczelni.
Być może gdybym nie był tak wymagającym Przewodniczącym to udałoby się zrobić więcej, ale wyciągając wnioski z popełnionych błędów zrozumiałem, że należy „tworzyć” troszkę mniej, ale skupiać się na tym, aby daną inicjatywę doprowadzić do perfekcji.
– Jakie ma Pan rady dla swojego następcy?
– Przede wszystkim dobrze rozdzielić obowiązki wśród wszystkich członków Samorządu, a dokładniej nawet i Zarządu Samorządu, który to wykonuje najwięcej pracy w strukturach Samorządu.
Konkretne osoby powinny mieć przydzielone konkretne zadania i konkretną „działkę” – część tego zadania ułatwiliśmy uchwalając ostatnio nowy regulamin samorządu.
Jak już poruszyłem kwestię regulaminu, to chciałbym także serdecznie podziękować Panu Mecenasowi Andrzejowi Drzewieckemu, którego wiedza prawna i wsparcie merytoryczne okazało się bezcenne przy jego tworzeniu.
Kolejną radą byłoby korzystanie z dokumentacji, która wciąż jest przygotowywana dla naszych następców. Mam tutaj na myśli pliki „How to do it?” dotyczące zarówno wszystkich wydarzeń organizowanych przez Samorząd oraz wyjaśniające postępowania związane m. in. z wydatkowaniem finansów publicznych czy też rozliczaniem delegacji samorządowych.
Myślę, że równie ważne jest ucinanie w zarodku konfliktów oraz odsuwanie z działalności samorządowej osób, które nie potrafią uszanować zdania większości i wyłącznie rzucają kłody pod nogi – zamiast szukać rozwiązań, szukają problemów. Przez takie osoby samorząd się nie rozwija, a w obecnych czasach, w których wszystko zmienia się tak dynamicznie zachowanie tego typu jest wręcz zabójcze dla takiej organizacji. Osobiście niestety nie miałem odwagi do tak radykalnych kroków, ale z perspektywy czasu wiem, że były one wręcz konieczne. Jak to się mówi „Mądry Polak po szkodzie”.
Jedną z ostatnich, ale chyba najważniejszych rad będzie dbanie o relacje, o których już dziś wspominałem, ponieważ bez nich działa się znacznie trudniej. Dzięki dobrym relacjom działa się łatwiej oraz przede wszystkim przyjemniej 🙂
– Z kim lepiej układała się współpraca – z rówieśnikami, czy wykładowcami i władzami uczelni?
– Może to zabrzmi dziwnie z moich ust, ale muszę to przyznać i wcale nie chodzi o podlizywanie się, ale znacznie częściej łatwiej było mi się zrozumieć z władzami Uczelni, a w przypadku rówieśników i wykładowców bywało różnie.
Jest wiele osób w naszej społeczności, z którymi można poprowadzić naprawdę bogatą i merytoryczną dyskusję.
Nie ma co ukrywać, ale byłem jednym z nielicznych członków Parlamentu, którego zdaniem maksymalny kredyt punktowy powinniśmy zmniejszyć do 15 pkt ECTS, podczas gdy zdaniem niektórych powinniśmy go wręcz zwiększyć do 21. Wiadomo, że byłoby łatwiej,, gdyby kredyt wynosił 21 pkt, ale czy to wpływałoby pozytywnie na to, jakimi absolwentami będziemy? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam każdemu studentowi.
Tutaj myślę, że należy wrócić także do kwestii wymagań i wyciągania z wszystkiego co robimy jak największej jakości, ponieważ bardzo często jest po prostu ciężko zmotywować studentów do aktywnej działalności w samorządzie, ponieważ nie otrzymujemy za nią żadnych mierzalnych efektów, a jak już uda się zmotywować, to z kolei wystarczające będzie, jeśli coś po prostu uda się zrobić i niekoniecznie ważne jak.
– Co okazało się najtrudniejszym zadaniem?
– Najtrudniejszym zadaniem było podejmowanie decyzji zgodnych z własnym sumieniem, ponieważ od początku mojej kadencji w pewnym sensie była wywierana na mnie presja wynikająca z sytuacji panującej na Uczelni. Dla człowieka tak młodego i mało doświadczonego w tym względzie było to naprawdę wielkie wyzwanie. Prawie dwa lata, podczas których byłem pomiędzy młotem, a kowadłem, gdy po prostu chciałem być skupiony przede wszystkim na działaniu oraz rozwoju Samorządu.
Ponadto zdecydowanie trudnym zadaniem było przekonanie samorządowców do zmian. Jestem zwolennikiem sprawdzania wszelakich rozwiązań, a nic nie uczy nas bardziej niż popełnione błędy.
W naszym przypadku na szczęście na tych błędach dużo nie musieliśmy się uczyć, a przynajmniej nie na dużych. Najważniejsze w końcu jest wyciąganie wniosków. W samorządzie możemy zebrać ogromne doświadczenia i pozwolić sobie na błędy, których w przyszłości jednak popełniać już nie będziemy mogli, gdyż będą nas czekały znacznie większe konsekwencje. Podzielam także zdanie naszego rektora „Jedyna stała to zmienna”, z którym akurat utożsamiam się od początku mojej kadencji kiedy tak naprawdę z Magnificencją Rektorem jeszcze się nie znaliśmy. Chciałbym z tego miejsca także serdecznie podziękować drowi hab. inż. Marcinowi Lorencowi za ilość rozmów i spotkań, które wspólnie przeprowadziliśmy od października, i dzięki którym wiedziałem, że mamy pewne wsparcie naszych działań ze strony Zarządu Uczelni, a także mogłem się rozwinąć jako człowiek.
-…i który moment był najlepszy, co przyniosło Panu najwięcej satysfakcji?
– Odpowiem krótko, ponieważ to najprostsze pytanie – najlepszym momentem był widok pełnych błoni podczas Piastonaliów 2019. Najwięcej satysfakcji z kolei przyniosły wszystkie delegacje krajowe, podczas których poznałem swoich przyjaciół. Gliwice, Częstochowa, Szczecin, Radomsko, Rzeszów – dziś mogę z czystym sumieniem przyznać, że mam w tych miastach bardzo bliskie mi osoby. Bez nich moja kadencja nie miałaby najważniejszych wartości, a co ważniejsze – nie byłbym tym, kim jestem dziś.
– Czy trudno jest łączyć funkcję przewodniczącego z nauką i życiem prywatnym?
– Nie ma czego ukrywać, ale i nie wstydzę się tego, ponieważ wiem, że dałem wszystko co miałem. Jak zostałem wybrany na Przewodniczącego postanowiłem, że na pierwszym miejscu będą studia, na drugim praca, a na trzecim Samorząd. We wrześniu wszystko obróciło się o 180 stopni. Dla Samorządu poświęciłem masę czasu i zdrowia. Straciłem dwa lata studiów, więc w moim odczuciu, łączenie tych aspektów życiowych na wysokim poziomie jest prawie niemożliwe, a na pewno nie w przypadku studiowania budownictwa.
Podobno nie da się ciągnąć dwóch srok za jeden ogon, a sam próbowałem tak zrobić z trzema. Moja mama od małego mi powtarzała „Jak ktoś jest od wszystkiego to jest od niczego” – dopiero wtedy dobitnie to zrozumiałem.
Na początku kolejnego roku kadencji postanowiłem zrezygnować z pracy i odpowiednio zakończyć kadencję oraz zrealizować wszystkie najważniejsze sprawy oraz połączyć to ze studiowaniem, ale wciąż okazało się to w moim przypadku nierealne. Nie zostałem przewodniczącym dla funkcji, ale dla idei.
Nie potrafiłoby mi przejść przez gardło zdanie typu „Ale wie Pan Panie Profesorze, że jestem Przewodniczącym, więc może da Pan 3 i wszyscy będziemy szczęśliwi? ;-)”.
Podczas pierwszego roku kadencji kiedy to okazało się, że nie zaliczę semestru zostało mi odebrane stypendium rektora dla najlepszych studentów, ale wciąż wiedziałem, że robię „coś więcej” zarówno dla studentów i samorządu, jak i całej społeczności akademickiej Politechniki Opolskiej.
O życiu prywatnym nawet nie będę wspominał, ponieważ go po prostu nie było, a najlepiej chyba potwierdzą to portierzy DS Sokrates, których dość często żegnałem, gdy reszta dopiero się budziła. Podsumowując jednak te dwa lata, przyznaję z ręką na sercu, że było warto, a takiego doświadczenia, w takim wieku nie znajdziemy nigdzie indziej. Nie poznamy tylu ludzi będąc tylko studentami, nie przekonamy się o własnych możliwościach, kompetencjach, ale także i słabościach. W samorządzie jedyny koszt, jaki ponosimy to czas, ale ten czas zdecydowanie warto poświęcić na doświadczenie, które w zamian zdobędziemy.
– Czy członkostwo w całkiem nowym gremium – Radzie Uczelni – to duże wyzwanie? Jakie wyniósł Pan z niego wrażenia?
– Bardzo duże, tym bardziej, że była to historyczna – pierwsza Rada Uczelni Politechniki Opolskiej, która na początku musiała przede wszystkim zrozumieć, jak możemy pozytywnie wpłynąć na rozwój Uczelni. Organ, który powstał w wyniku wejścia w życie nowej ustawy, w skład którego wchodzi trzech członków spoza wspólnoty Uczelni oraz trzech ze wspólnoty Uczelni daje Przewodniczącemu Samorządu kolejne możliwości ogromnego wręcz rozwoju. Oczywiście zależy to też od Rady, ale z dumą mogę przyznać, że rówieśnicy z innych uczelni wyższych w kraju zazdrościli mi tego, że trafiłem na takich ludzi, z którymi współpraca to czysta przyjemność i – co ważniejsze – którzy naprawdę chcą coś zdziałać, a nie tylko być.
Współpraca z członkami Rady Uczelni mocno na mnie wpłynęła w bardzo pozytywnym tego słowa znaczeniu oraz wielokrotnie była motywacją do działania, gdyż stanowili oni w wielu przypadkach wzór do naśladowania, przykład człowieka jakim chciałbym się stać w przyszłości.
Posiedzenia Rady to przede wszystkim spotkania z ludźmi, którzy w swoim życiu swoje osiągnęli, a że tych spotkań było naprawdę wiele to i sam mogłem stać się jeszcze lepszym Przewodniczącym, ale także lepszym członkiem naszej społeczności. Na początku przede wszystkim bardzo dużo słuchałem, ale w miarę upływu czasu, myślę, że stałem się członkiem organu z równie znaczącym głosem jak pozostali.
Wrażenie jakie wyniosłem są fantastyczne, ponieważ można dzięki członkostwie w ww. organie zrobić jeszcze więcej dla Uczelni, Samorządu i studentów oczywiście, ponieważ moja wiedza dotyczącą funkcjonowania Uczelni znacznie wzrosła, a to z kolei ułatwiało mi w wielu sytuacjach postawienie się z drugiej strony, czyli np. Zarządu Uczelni oraz lepsze zrozumienie kwestii, które muszą zostać wzięte pod uwagę przy wielu inicjatywach oraz działalności uczelni wyższej.
– Co z Pana perspektywy można by na uczelni poprawić, a co jest jej mocnym punktem?
– Poprawić należałoby zdecydowanie wdrażanie nowych pomysłów i rozwiązań, które oczywiście wcześniej musiałyby zostać odpowiednio przemyślane, abyśmy mogli nawiązywać do najlepszych z kraju, ale i ze świata. Przykładem niech będzie wprowadzenie nauczania zdalnego, o którym dyskutowało się już przed pandemią, ale dopiero koronawirus postawił nas pod ścianą i musieliśmy je wdrożyć. Była i jest to dla nas zupełnie nowa rzeczywistość, ale nie możemy powiedzieć, że wyszła totalna klapa, ponieważ wręcz przeciwnie uważam, że poradziliśmy sobie przyzwoicie – okazało się, że nie taki diabeł straszny.
Ponadto nie powinniśmy się bać drobnych porażek, ponieważ to one nas najwięcej uczą, więc przy odpowiednim wyciągnięciu wniosków będą to sytuacje, dzięki którym na pewno rozwiniemy Politechnikę Opolską.
Mocnym punktem z kolei na pewno są ludzie.
Niech wszyscy uwierzą mi na słowo, że dosłownie w każdym pracowniku i studencie naszej Uczelni drzemie ogromny potencjał i z całego serca życzę całemu Zarządowi Uczelni, aby potrafił ten potencjał z wszystkich pracowników jak i studentów na bieżąco wyciągać, by mógł on ujrzeć światło dzienne, ponieważ dzięki temu być może i w niedalekiej przyszłości (w co głęboko wierzę) będziemy mogli się równać z uczelniami z Wrocławia bądź Śląska.
– Czy warto angażować się w życie uczelni i w samorządność? Czego takie doświadczenie uczy?
– Warto! Samorząd to miejsce, w którym możemy zdobywać masę doświadczenia zawodowego. W pewnym sensie można to nazwać skumulowanymi studiami wielu kierunków, które są prowadzone na naszej Uczelni. Dzięki samorządowi nauczyłem się bardzo wielu rzeczy, które będę mógł wykorzystać w przyszłości w życiu zawodowym i prywatnym. Zarządzanie, rachunkowość, finanse, księgowość, prawo, umiejętność pracy w zespole i efektywnej komunikacji z drugim człowiekiem – to jedne z bardzo wielu umiejętności, których mogłem się nauczyć.
Przede wszystkim należy przy tym wszystkim pamiętać, że samorząd to ludzie i to dzięki współpracy z nimi miałem szansę najwięcej się nauczyć. Bez nich – chociaż chyba powinienem powiedzieć bez studentów PO – większość naszych inicjatyw nie byłaby możliwa.
Zapraszam wszystkich studentów, którzy chcą „czegoś” więcej do naszego SSPO, ponieważ aktywna działalność w takiej organizacji da Wam znacznie więcej niż myślicie.
– Jakie ma Pan plany na najbliższy czas?
– Chyba właśnie chwilka refleksji, analiza tych dwóch lat, wyciągnięcie z nich wniosków, oraz naładowanie akumulatorów i ruszenie w kolejny etap życia z wysokiego c. Oczywiście wraz z nadejściem października powrót do studiowania, za którym już się stęskniłem, a naprawdę lubię nasz wydział – ma w sobie „to coś” i w końcu jest to najpiękniejszy wizualnie wydział naszej Uczelni.
Do dziś w sercu mam słowa prof. Karczewskiego z wykładów etyki zawodu, które miałem na drugim semestrze: „Aby dynamicznie się rozwijać, co dwa lata konieczna jest zmiana zakresu swoich obowiązków i niekoniecznie chodzi o awans pionowy”.
Postaram się zatem zdobywać kolejne doświadczenia zarówno zawodowe jak i życiowe, które pozwolą mi stawać się lepszym człowiekiem.
– Mamy okres rekrutacji, więc jeszcze, gdyby Pan mógł w kilku słowach zachęcić maturzystów do studiowania na Politechnice Opolskiej.
– Lepiej być jednym z nielicznych, niż jednym z wielu. Nie opierajcie się na stereotypach, wg których, aby być wartościowym absolwentem na rynku pracy trzeba ukończyć uczelnię z dużego miasta.
W małym mieście, takim jak Opole macie większą szansę na indywidualny rozwój, ponieważ nie będziecie jednymi z wielu tak jak w przypadku większych uczelni z Wrocławia czy też Katowic.
Wystarczy po prostu wykorzystywać możliwości, które są dostępne i niewątpliwie jedną z nich jest działalność w samorządzie studenckim. Ponadto sztuką jest pokazać, że także i w takim mieście możliwe jest osiągnięcie sukcesu oraz pokazanie innym „da się!”
Na koniec chciałbym dodać tylko, aby wszyscy koniecznie korzystali z możliwości i szans, które stawia przed nimi los, ponieważ na starość w końcu trzeba mieć co wspominać, prawda?