Z cyklu ,,Pół stulecia – setki wspomnień”
Moja droga na Politechnikę Opolską była długa i kręta. Zawsze marzyłam o pracy na uczelni wyższej i marzenie to niespodziewanie się spełniło.
Pewnego pięknego dnia, podczas wakacji 2009 roku, zadzwoniła do mnie pani Kierownik Studium Języków Obcych i zaproponowała pracę na stanowisku lektora języka angielskiego oraz polskiego jako obcego. Oczywiście natychmiast się zgodziłam i tak, od prawie ośmiu lat, pracuję ze studentami Politechniki, biorę udział w wydarzeniach z nią związanymi, rozwijam się naukowo (chociaż jednostka, w której pracuję, ma charakter tylko dydaktyczny) i obserwuję zmiany, jakie w niej zachodzą.
A zmiany te związane są przede wszystkim ze studentami – coraz częściej w ławkach naszych sal zasiadają Ukraińcy. Pracę z nimi bardzo sobie cenię, podobnie jak pracę ze studentami z programu Erasmus. Gdy grupa jest bardzo zróżnicowana językowo i kulturowo, praca w niej jest prawdziwym wyzwaniem, ale jeszcze większą przyjemnością. Zmieniło się także miejsce pracy, a tym samym jej komfort. Jeszcze kilka lat temu musiałam wędrować po całym niemal mieście, by przeprowadzić zajęcia. Dziś prowadzę je w pięknym, nowoczesnym budynku II Kampusu PO, co bardzo sobie cenię. Ja też się zmieniłam. A sądząc po uśmiechach moich studentów, okazywanej przez nich sympatii i podziękowaniach po zakończonym lektoracie chyba na lepsze….:)