– Dwa tygodnie wakacyjnego odpoczynku to nie to samo. Nie jest się w stanie poznać wiele lokalnych miejsc, kultury. Na Erasmusie można zobaczyć, jak wyglądają różne tradycje, święta, można poznać ciekawe miejsca, poszerzyć horyzonty, zmienić spojrzenie na świat, na inne nacje, przełamać barierę językową, poznać inną kulturę, kuchnię, ludzi – podkreślają studenci, którzy skorzystali z programu Erasmus+.
Decyzję o tym, żeby wyjechać na zagraniczne studia w ramach programu Erasmus+, Julia Zgorzelska podjęła jeszcze przed rozpoczęciem studiów. – Dużo moich znajomych polecało program, opowiadało o doświadczeniach, wiedziałam, że warto. Wybrałam Niemcy ze względu na bardzo dobrą znajomość języka. Termin wyjazdu był przekładany przez trzy semestry ze względu na pandemię. Rejestrację zaczęłam w marcu 2020, pojechałam dopiero w zeszłym roku – relacjonuje Julia, która studiuje zarządzanie i inżynierię produkcji.
– Miałam podwójne wyzwanie. Nie dość, że musiałam się uczyć całkiem nowego materiału, to jeszcze mój język nie był na typowo technicznym poziomie. Z tym miałam największy kłopot, ale wystarczyło poświęcić trochę czasu na naukę i problem zniknął. Moi koledzy z uczelni bardzo się ze mną zżyli. W momencie gdy miałam wyjeżdżać, pytali, jakie kursy wybrałam, byli zaskoczeni, że to już. Do dzisiaj mamy kontakt, planujemy wspólne wyjazdy – dodaje.

– Tydzień, dwa tygodnie wakacyjnego odpoczynku to nie to samo. Nie jest się w stanie poznać wiele lokalnych miejsc, kultury. Na Erasmusie można zobaczyć jak wyglądają różne tradycje, święta, można poznać dobre restauracje, ciekawe miejsca. Można się poczuć jak mieszkaniec. Dodatkowo, można poszerzyć horyzonty, zmienić spojrzenie na świat, na inne nacje, przełamać barierę językową, poznać inną kulturę, kuchnię, ludzi – podkreśla Marcin Murawski, student fizjoterapii, który w ramach programu Erasmus wyjechał do hiszpańskiego Alicante. – Planowałem surfować w wolnym czasie. Największym wyzwaniem dla mnie były same przygotowania do wyjazdu, mam na myśli organizację dokumentów. Po otrzymaniu zgody z uczelni partnerskiej wszystko idzie z górki. Jak już się przyjedzie na miejsce, to jest naprawdę super. Na uczelni bardzo dbają o studentów z Erasmusa, jeżeli ktoś czuje taką potrzebę, to może poprosić o wsparcie opiekuna z uczelni. Mnie przydzielono studenta, który mówił bardzo dobrze zarówno po angielsku jak i hiszpańsku, przez pierwsze dni jeździł ze mną na zajęcia, wdrażał we wszystko – relacjonuje Marcin. – Wszyscy są bardzo przyjaźnie nastawieni, wykładowcy życzliwi, do tego dochodzi hiszpański temperament, więc terminy można nieco ponaginać – dodaje.

– Wybrałem Portugalię bo zakładałem, że będzie ciepło zimą, pod uwagę brałem także kwestie finansowe związane z poziomem życia. Jednak moim głównym kryterium było to, aby nauczanie było w języku angielskim – wspomina Pavlo Onoprienko, student logistyki, który w ramach Erasmusa studiował w Bragançy. – To malutkie, typowo studenckie miasteczko, liczy ok. 20 tysięcy mieszkańców. Jest położone w dolinie otoczonej górami, widoki są przepiękne. Sama uczelnia także jest bardzo ciekawa, ma wiele różnorodnych wydziałów, same zajęcia były też bardzo interesujące. Przez pierwsze kilka dni czułem się dość samotny. Przyjechałem wcześniej niż zaczynał się semestr, spotkanie Erasmusów. Ale zaraz po pierwszym wyjściu na uczelnię poznałem dwie osoby z Ukrainy, następnie kolejnych studentów, którzy na Erasmusa przyjechali z Francji, Włoch czy Hiszpanii – relacjonuje Pavlo.
– Duża korzyść płynąca z wyjazdu to przełamanie bariery językowej, pogłębienie znajomości języka obcego. Kolejna, to zwiedzanie. Chciałem zobaczyć tę część Europy, w której nigdy nie byłem. Zwiedziłem Portugalię, ale także pojechałem do Hiszpanii, do Barcelony, Madrytu i na Wyspy Kanaryjskie. To także możliwość sprawdzenia samodzielności i radzenia sobie w nowych warunkach – wylicza Pavlo, który nieoczekiwanie w Portugalii znalazł także miłość.
– Pojechaliśmy na wycieczkę studentów Erasmusa do Madrytu. Po tym wyjeździe zaprzyjaźniliśmy się, razem uczyliśmy się, pomagałem jej w matematyce, ona mi w angielskim. Szczerze powiem, nie wyobrażałem sobie co to będzie, jak się skończy Erasmus. Ale Marija studiuje w Warszawie, dalej jesteśmy razem, to już prawie rok – uśmiecha się.

Na intensywne zwiedzanie postawiła także Julia Zgorzelska. – Zwiedziłam ponad dziesięć miast w Niemczech a także Neuschwanstein Schloss, czyli zamek Disney’a, o czym marzyłam. Samo Mannheim leży nad dwoma rzekami, to właśnie nad rzeką spędzaliśmy dużo czasu po zajęciach, gdzie wypoczywa dużo studentów – wspomina Julia.
– Wsparcie ze stron obu uczelni jest bardzo mocne, bardzo mało jest spraw, które trzeba samodzielnie załatwiać. Bez Erasmusa nie zdecydowałabym się na taki wyjazd – podkreśla Julia.
– Eramsus+ to program Unii Europejskiej, który już od 35 lat istnienia „zmienia życia i otwiera umysły”. Dzięki niemu setki tysięcy studentów z polskich uczelni wyjechało na studia i/lub praktyki zagraniczne korzystając ze stypendium. Ten wyjątkowy rodzaj wymiany międzynarodowej oferuje nie tylko możliwość studiowania i pracy za granicą. To świetna okazja by wzbogacić swój okres nauki o doświadczenia, które trudno byłoby przeżyć w Polsce – podkreśla Marta Dębowska z Działu Współpracy Międzynarodowej Politechniki Opolskiej. – Żeby wyjechać na jedną z zagranicznych uczelni partnerskich PO zlokalizowanych w kilkunastu krajach UE należy wziąć udział w rozmowach rekrutacyjnych, które są organizowane dwa razy w ciągu roku akademickiego. Po zakwalifikowaniu na wyjazd pracownicy DWM pomogą w dalszej procedurze i przeprowadzą każdego studenta sprawnie przez cały proces – tłumaczy Marta Dębowska.