Andrzej Banek, współtwórca Wydziału Wychowania Fizycznego i Fizjoterapii, legenda opolskiej piłki ręcznej i słynący z życzliwości wychowawca wielu pokoleń instruktorów – przeszedł na emeryturę. Na szczęście dla studentów i zawodników AZS nie rozstaje się jednak z uczelnią!
Podziękowania za wieloletnią pracę dydaktyczną i szkoleniową trener odebrał z rąk dziekana dra hab. Zbigniewa Borysiuka, prof. PO podczas uroczystej części listopadowych obrad Rady Wydziału.
Niewielki gabinet Andrzeja Banka, znajdujący się tuż przy hali, z której dobiegają dźwięki meczów i zajęć, zdobią liczne trofea: te tradycyjne, czyli puchary zdobyte przez jego szczypiornistów, i te nietypowe, które są dla pedagoga największą nagrodą: własnoręcznie wykonane podziękowania od wdzięcznych studentów ,,dla Najlepszego Trenera”. Na regale piętrzą się pamiątki i zdjęcia absolwentów, półki uginają się pod ciężarem materiałów dydaktycznych i prac dyplomowych, które powstały pod jego okiem. Ścianę zdobi fotografia z „Banek Cup”, tradycyjnych rozgrywek drugich lat zainicjowanych przez trenera, a tu i ówdzie połyskują medale.
Praca z młodzieżą była dla mnie bardzo ważna i zawsze ją lubiłem. – podkreśla trener – Moje pierwsze wspomnienie z politechniki wiąże się z przyjęciem do pracy. Był rok 1974. Czekałem pod gabinetem rektora Oniszczyka, gdzie właśnie odbywało się pożegnanie pracownika, który odchodził już na emeryturę. Pomyślałem wtedy – kiedy ja doczekam tylu lat? Dziś przyszła kolej i na mnie, jednak z perspektywy czasu widzę, że te 43 lata minęły w mgnieniu oka.
Szczególnie ciepło wspominam początki Wydziału Wychowania Fizycznego i Fizjoterapii. Prace związane z jego organizacją były bardzo trudne, ale jednocześnie były to chwile najprzyjemniejsze, bo one nas wszystkich zjednoczyły. Każdy z nas czuł się potrzebny. Dużą dumę z tej wspólnej pracy odczuwaliśmy też w momencie wprowadzania się do nowych obiektów w II kampusie.
Nigdy nie miałem predyspozycji do bycia naukowcem, natomiast czułem się metodykiem. Całe życie podnosiłem swoje kwalifikacje, co kosztowało wiele wysiłku. Zrezygnowałem z zaawansowanego już doktoratu na rzecz uzyskania specjalizacji sportowej, po to, aby kształcić trenerów tu na politechnice. Z punktu widzenia wydziału to było bardziej potrzebne i byliśmy dumni, że nowo powstała jednostka ma uprawnienia takie, jak stare akademie.
Młodym (ale też wszystkim pozostałym) pracownikom radzę, aby starali się tworzyć zespół, bo tylko zespół może osiągnąć sukces. Nie można przychodzić do pracy tylko po to, aby „odbębnić” swoje obowiązki! Trzeba się umieć angażować. Skupienie się wyłącznie na własnych potrzebach i na chęci zarabiania może i przynosi pieniądze, ale nie sprawia, że czujemy się w pracy potrzebni, że jesteśmy cząstką społeczności i że po prostu czujemy się tu dobrze. Niestety obserwuję, że sprawy nie idą w najlepszym kierunku…
Praca, którą się lubi to jedna z najważniejszych rzeczy w życiu człowieka i ja miałem to szczęście, że przychodziłem na politechnikę z przyjemnością, po coś więcej, niż tylko wynagrodzenie.