Z cyklu ,,Pół stulecia – setki wspomnień”
Pracę rozpocząłem w 1955 r. w Katedrze Maszyn Elektrycznych Politechniki Śląskiej. Była to świetnie zorganizowana katedra z dużym, dobrze wyposażonym, Laboratorium Maszyn Elektrycznych, które nawet w dzisiejszych czasach budziłoby podziw. Pracownicy katedry stanowili mieszankę lwowsko – śląską. Kierownik Katedry Prof. Władysław Kołek i zastępca profesora Antoni Plamitzer oraz jeszcze trzech starszych pracowników naukowo-dydaktycznych pochodzili ze środowiska lwowskiego, natomiast pięciu młodszych pochodziło ze Śląska. Byli to: Henryk Kowalowski (doktorat, ściślej pracę kandydacką wykonał w Moskwie, później był profesorem na Wydziale Automatyki Pol.Śl.), Władysław Paszek (późniejszy wybitny profesor Wydziału Elektrycznego Pol. Śl. promotor kilkudziesięciu doktoratów), Jerzy Kubek (przedwcześnie zmarł, był w czasie wojny więźniem obozu koncentracyjnego) Gerard Cuber (przeniósł się do pracy w kopalni, później wyjechał do Niemiec) i Arkadiusz Puchała (był ode mnie 4 lata starszy, ale studiowaliśmy na tym samym roku, bardzo utalentowany, w 1961 r. przeniósł się do AGH w Krakowie gdzie w1961 r. został docentem, a w 1972 r. profesorem, przedwcześnie zmarł w 1974 r. w wieku 46 lat). Jeden z młodych pracowników Stanisław Bednarek był krakowianinem, przeniósł się później do AGH w Krakowie, gdzie pracował do emerytury.
Katedra ta prowadziła bardzo intensywną współpracę z energetyką i przemysłem. W owych czasach, kiedy usuwano jeszcze szkody wojenne zapotrzebowanie na takie prace na uprzemysłowionym Śląsku było bardzo wielkie. Katedra wykonywała bardzo wiele prac w elektrowniach Górnego Śląska związanych z uruchomieniami bloków energetycznych, pomiarami eksploatacyjnymi, pomiarami diagnostycznymi, wprowadzaniem automatyki. Przykładano wielką wagę do tej działalności. Większość prac mogła być wykonywana tylko w nocy, w czasie kiedy elektrownie były mniej obciążone. Zdarzało się, że prof. Kołek, który miał wykłady specjalistyczne na najwyższych latach studiów, po przepracowanej nocy przyjeżdżał na wykład i pytał „o czym to ostatnio rozmawialiśmy ?” i będąc nieprzygotowany tworzył dopiero wykład. Te zaimprowizowane wykłady były ciekawsze i chyba bardziej pouczające. Od początku mojej pracy, a ściślej biorąc jeszcze w trakcie wykonywania pracy dyplomowej pod kierunkiem przyszłego profesora Władysława Paszka, wciągnięty byłem w rytm tych prac, przy okazji poznając inżynierów pracujących w przemyśle i energetyce Górnego Śląska. Przykładowo przy wykonywaniu regulatorów napięcia do generatorów w elektrowni Miechowice poznałem jej głównego inżyniera, Józefa Pękalę, który później był dyrektorem elektrowni Opole i jej głównym twórcą.
Profesor Antoni Plamitzer, który najpierw był kierownikiem punktu konsultacyjnego Politechniki Śląskiej w Opolu, a następnie pierwszym dziekanem Wydziału Elektrycznego powstałej w 1966 r. Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Opolu, zachęcił mnie do podjęcia pracy w Opolu. Była też druga przyczyna, która skłoniła mnie do pracy w Opolu. Według pierwotnej koncepcji, Elektrownia Opole miała być eksperymentalną elektrownią, w której sprawdzane byłyby najnowsze technologie, przed ich powszechnym zastosowane w energetyce, a doradcą w zakresie maszyn elektrycznych miał zostać Arkadiusz Puchała, ówczesny docent w AGH w Krakowie. On też skłaniał mnie do przeniesienia się. W Opolu w 1968 r. rozpocząłem prowadzić zajęcia zlecone, a w 1972 r. w drodze konkursu, uzyskałem stanowisko docenta etatowego w ówczesnej WSI. Rozpocząłem pracę w Zespole Maszyn i Napędów Elektrycznych, kierowanym przez prof. Antoniego Plamitzera. Zgodnie z jego intencją, wykorzystując doświadczenia zdobyte na Politechnice Śląskiej, zorganizowałem zespół badawczy do wykonywania prac dla przemyśle. Pierwszymi członkami tego zespołu byli absolwenci WSI w Opolu: Antoni Dzierżanowski, Stefan Michalski, Małgorzata Kaliciak, Jan Krawczyk. Po pewnym czasie udało mi się namówić do pracy w Zespole MiNE Piotra Wacha, który również dołączył do zespołu badawczego. Znałem go jeszcze z Politechniki Śląskiej. Pracowaliśmy w tej samej katedrze, ale on rozpoczął pracę o dziesięć lat później Początkowo wykonywaliśmy prace związane z badaniami prototypowymi maszyn dla BOBR ME Komel. Następnie podejmowaliśmy się współpracy przy opracowaniu nowych prototypów układów prostownikowych dla fabryki BESTER w Bielawie.
W 1975 r. zostałem mianowany dyrektorem Instytutu Elektrotechniki. Była wtedy wprowadzona nowa struktura organizacyjna, w której wydział został zastąpiony instytutem, a rada wydziału radą instytutu, ale tylko na prawach doradczych. Decyzje zapadały w komitecie partyjnym, a dyrektor miał je tylko wprowadzać. Byłem bezpartyjnym i nim pozostałem do dziś, bardzo nie odpowiadał mi taki nakazowy system zarządzania oraz stanowisko takiego dyrektora. Próbowałem go nie przyjąć, ale ówczesny Rektor doc. Oniszczyk przedstawił mi tylko taką alternatywę, jeśli stanowiska nie przyjmę, to zostanę zwolniony. Powrót na Politechnikę Śląską nie bardzo był możliwy, bo moje odejście z niej nie było dobrze przyjęte przez mego bezpośredniego zwierzchnika, więc nie bardzo miałem gdzie wracać. Członkowie Rady Instytutu przyzwyczajeni do innej roli rady nie godzili się z takim jej statusem. Był to dla mnie najgorszy okres pracy na uczelni i z wielką radością przyjąłem w 1977 r. jego zakończenie. Jedyną korzyścią tego okresu była możliwość zatrudnienie w instytucie kilku wybitnych specjalistów z energetyki i przemysłu, początkowo na godzinach zleconych, a później jako profesorów kontraktowych. Skorzystałem z tej możliwości, znalazłem odpowiednich kandydatów i złożyłem wnioski. Wymagało to jednak przeprowadzenia szczegółowej procedury konkursowej, zebrania w każdym przypadku trzech recenzji z różnych środowisk naukowych. Byli to jednak kandydaci o uznanej wiedzy i w efekcie profesorami kontraktowymi kolejno zostawali: dr inż. Zdzisław Janson, dr inż. Stanisław Minasiewicz, dr inż. Jerzy Siwiński, dr inż. Zygmunt Rozewicz i dr inż. Franciszek Duda. Wnieśli oni do dydaktyki wiele wiedzy sprawdzonej praktycznie. Studenci chętnie uczęszczali na ich wykłady, a jeszcze bardziej chętnie wybierali ich na promotorów prac dyplomowych zarówno inżynierskich, jak i magisterskich.
Ciekawie kształtowała się współpraca z energetyką. Na budowę eksperymentalnej Elektrowni Opole, tak bardzo pionierskiej, zabrakło pieniędzy, i rozpoczętą budowę, wstrzymano. Dopiero kiedy dyrektorem Elektrowni w Budowie został Józef Pękała, prace nabrały znów rozpędu. Wykorzystując zaufanie, którym darzył mnie Dyrektor Pękala, udało mi się go namówić, aby stacja prób elektrowni była lepiej wyposażona i pozwalała na wprowadzanie nowych technik diagnostycznych w maszynach i napędach elektrycznych. Inspektorem nadzorującym budowę stacji prób został mój były dyplomant Zbigniew Ławrowski. Po uruchomieniu stacji prób, wykorzystując jej możliwości, rozpoczęliśmy bardzo intensywne wprowadzanie diagnostyki maszyn elektrycznych nie tylko w Opolu, ale i innych elektrowniach krajowych. Zespół badawczy powiększył się. Doszli do niego: Piotr Nejman, który zrezygnował z pracy na stacji prób w fabryce silników elektrycznych BESEL w Brzegu oraz Sławomir Szymaniec, który przeszedł z Zespołu Automatyki i Elektroniki WSI w Opolu.
W międzyczasie rozpocząłem działalność w SEP. Zostałem wybrany na przewodniczącego Uczelnianego Koła SEP, później wielokrotnie na członka Zarządu Oddziału Opolskiego SEP. W ramach współpracy SEP z Uczelnią wprowadziliśmy konkursy prac dyplomowych, następnie zorganizowaliśmy pierwszą konferencję naukowo techniczną nt. „WSI dla Przemysłu Opolszczyzny” Zaczęliśmy wyjeżdżać na krajowe konferencje, przedstawiać wyniki prac badawczych. W 1979 r., po konferencji w Otmuchowie zorganizowanej przez Oddział Warszawski PTETiS wstąpiłem do tego towarzystwa naukowego wraz z A Plamitzerem i P. Wachem. Od tego czasu rozpoczęła się współpraca naszej uczelni z PTETiS.
Efektami prac badawczych były liczne publikacje, a po pewnym czasie i doktoraty, których byłem promotorem: S. Michalskiego związany z badaniami silników jednofazowych, Z. Ławrowskiego z diagnostyki maszyn indukcyjnych oraz S Szymańca również z diagnostyki maszyn elektrycznych, ale pod promotorstwem doc Lipowczana z GIG w Katowicach. Zespół badawczy powiększał się. Udało mi się nakłonić do pracy w Opolu Krystynę Macek-kamińską, po ukończeniu przez nią studiów doktorskich w Politechnice Wrocławskiej oraz Józefa Mocha specjalistę z przemysłu. Z K. Macek-Kamińską wykonywaliśmy wspólnie wiele prac dla energetyki jak i dla fabryki dużych maszyn elektrycznych w Żychlinie. Z J Mochem oraz wspólnie z Ryszardem Beniakiem (którego promotorem był P. Wach) i Arkadiuszem Gardeckim (którego promotorem była K. Macek-Kamińska) prowadziliśmy badania jakości energii elektrycznej dla ówczesnego Zakładu Energetycznego w Opolu. Efektem tych prac była też praca doktorska J Mocha, której byłem promotorem. Nieformalny zespół badawczy w trakcie wykonywania różnych prac miał zmieniający się skład osobowy. Oprócz wymienionych już osób brali w nim również udział: Marian Łukaniszyn, Bronisław Tomczuk, Piotr Paduch Mariusz Jagieła oraz Stefania Przybyszewska, która bezbłędnie prowadziła wszelkie rozliczenia i Eugeniusz Głowienkowski, który wykonywał prace graficzne w raportach i publikacjach. Kiedy nadeszła era komputerowych prezentacji zawdzięczam mu pomysłową i piękną grafikę wielu moich prezentacji. Oprócz prac dla zakładów przemysłowych wykonywaliśmy również prace badawcze finansowane jako problemy węzłowe lub branżowe. Najbardziej utkwiły mi w pamięci prace badawcze wykonywane dla PAN, szczególnie sposób oceny ich wykonania. Odbiory częściowe i końcowe prac badawczych przeprowadzane były przez PAN w formie 2-3 dniowych konferencji w zabytkowym pałacyku w Jabłonnej. Uzyskane wyniki pracy badawczej musiały być przedstawione na sesji monotematycznej i poddane dyskusji w której mogli brać udział wszyscy prezentujący swoje prace. Pozwalało to dowiedzieć się co robią inni, ale jednocześnie prezentujący narażony był na pytania konkurentów i krytyczną ich ocenę. Na podstawie zaprezentowania pracy i przebiegu otwartej dyskusji Komisja odbiorcza oceniała pracę. Od jej decyzji zależało finansowanie kolejnego etapu pracy bądź jej całości. Tak przeprowadzane odbiory ułatwiały pracę Komisji i pomagały sprawiedliwie oceniać prace, były jednak bardzo emocjonujące. W przypadku naszych prac były to jednak zawsze emocje z radosnym zakończeniem. Nie przypominam sobie aby kiedykolwiek zaistniało choćby zagrożenie dalszego finansowania naszych prac.
Kiedy w kraju przechodziliśmy na gospodarkę rynkową SEP otrzymał propozycję prowadzenia kursów gospodarki rynkowej przez BESO instytucji międzynarodowej, która pod patronatem Brytyjskiej Królowej prowadziła wcześniej takie społeczne szkolenia dla krajów afrykańskich. Działałem wówczas w Centralnej Komisji Szkolnictwa Elektrycznego SEP. Podjęliśmy się jako SEP wspólnie z naszą uczelnią przeprowadzenia takich szkoleń. Społecznymi wykładowcami byli polscy wojskowi, którzy po zakończeniu wojny ukończyli studia, najczęściej techniczne, na koszt brytyjskiego rządu i zostali specjalistami z różnych dziedzin gospodarki. Będąc już emerytami, jako brytyjscy wykładowcy przyjeżdżali z entuzjazmem do Polski aby z rodakami dzielić się swoimi doświadczeniami. Zajęcia prowadzone były bezpłatnie, odbywały się w pomieszczeniach uczelni, systemem zjazdowym, trwały przez 1,5 roku. Powtarzane były w Politechnikach Śląskiej i Rzeszowskiej i objęły łącznie około 600 osób.
Działalność w energetyce rozszerzyliśmy poprzez Seminaria na temat ,,Problemy eksploatacyjne elektroenergetyki, elektromechaniki i energoelektroniki’’, które rozpoczęły się w 1994 r. Seminaria organizowane były przy współpracy uczelni z Elektrownią Opole, Oddziałem Opolskim SEP, a później i gliwicko-opolskim Oddziałem PTETiS. Wygłaszane były na nich referaty naukowo-techniczne, odbywały się prezentacje firmowe. W szczytowym okresie liczba uczestników przekraczała dwustu, a liczba wystawców dochodziła do dwudziestu kilku firm. W ramach każdego z Seminarium odbywała się pogadanka z zakresu historii techniki. Seminaria zakończyły się w roku 2010.
W roku 2000 prof. Jerzy Skubis zaproponował mi, abym kandydował w wyborach na członka zarządu głównego PTETiS. Propozycję przyjąłem, i ku mojemu zdziwieniu, zostałem wybrany i to największą ilością głosów spośród wszystkich kandydatów. Kiedy jednak wszedłem do zarządu głównego, uważałem, że muszę zaproponować jakiś rodzaj działalności, który w ramach pracy w zarządzie będę prowadził. Pomyślałem, że zaniedbaną dziedziną działalności elektryki jest historia elektryki. No i tak to się z tą historią elektryki zaczęło.
W międzyczasie przeszedłem na emeryturę, ale dzięki mojej Kierowniczce Katedry prof. K Macek-Kamińskiej – „Najlepszej Szefowej” utrzymałem moje pomieszczenie na uczelni, w którym były zgromadzone już dość spore materiały historyczne. Kolejni dziekani: prof. Rojek, prof. Łukaniszyn, rektorzy: prof. Skubis, prof. Tukiendorf i dyrektor instytutu prof. Tomczewski, też przychylnie odnosili się do mojej obecności na uczelni Początkowo kompletowałem biogramy wybitnych elektryków do wychodzącego raz w roku Informatora PTETiS. Kiedy zebrało się tych biogramów już dość sporo, pokazałem je wychowankowi WSI w Opolu, a ówczesnemu prezesowi Energotestu w Gliwicach, Janowi Żyle. On po zapoznaniu się z kilkoma przykładowymi biogramami, wysłał mi następujący e-mail: ,,To jest wspaniałe, to na pewno musi być wydane, tylko Ty się o nic nie martw’’ i tak się rzeczywiście stało. Przesłałem na pen-drvi’e zebrane biogramy różnych autorów i powstała pięknie wydana w 2009 r. książka ,,Polacy zasłużeni dla elektryki’’ W tych czasach zaangażowałem się już w pełni w działalność związaną z historią elektryki, prezentując na konferencjach naukowo-technicznych sylwetki wybitnych elektryków, historię polskiej elektryki. W 2011 r. powstała pod moją redakcją książka pt. ,,Kazimierz Szpotański 1887-1966’’. Jeszcze w roku 2007 r., podczas wycieczki do Lwowa, trafiłem przypadkowo na zaniedbany rodzinny grobowiec prof. Romana Dzieślewskiego. W 2009 r. na I Kongresie Elektryki Polskiej złożyłem wniosek o renowację grobu prof. Dzieślewskiego. W 2013 r. przypadała 150 rocznica urodzin prof. Dzieślewskiego. Udało mi się namówić zarówno SEP jak i PTETiS, aby prof. Roman Dzieślewski został patronem roku 2013. SEP podjął uchwałę o sfinansowaniu kosztów renowacji grobu prof. Dzieślewskiego, a Oddział Rzeszowski SEP, a przede wszystkim Prezes Oddziału Bolesław Pałac do tej renowacji doprowadził. W międzyczasie, dzięki przychylności szeroko pojętych władz uczelni, udało mi się pozyskać stażystów historyków, którzy pomagali mi w pracy nad historią elektryki. Po uroczystościach patrona roku, przy współpracy z stażystą historykiem Przemysławem Sadłowskim, napisałem książkę o Romanie Dzieślewskim, pierwszym polskim profesorze elektrotechniki i jego współpracownikach. Książka jak i poprzednie, została napisana całkowicie społecznie, uzyskała wysoki patronat Instytutu Historii Nauki PAN, PTETiS, SEP, Politechniki Opolskiej i została pięknie wydana przez Wydawnictwo MS Szybkowski w Opolu. Prowadzę wraz z moimi stażystami-wolontariuszami nieco ,,konspiracyjną’’ pracę nad historią elektryki. Ostatnio odbyły się uroczystości 75 rocznicy mordu profesorów lwowskich na Wzgórzach Wuleckich i polskiej inteligencji Stanisławowa w Czarnym Lesie, w których uczestniczyliśmy. Liczymy, że działalność nasza uzyska kiedyś formalne podstawy.