O konstrukcji zdecydował przypadek. Grupa naukowców pracowała nad suchym prysznicem, który znalazłby zastosowanie w upalne dni. Gdy prace były na finiszu, wybuchła pandemia COVID-19, więc zmieniono zastosowanie urządzenia na szybki sposób dezynfekcji różnych powierzchni.

Zainspirowały nas kurtyny wodne. Ponieważ gorących, upalnych dni będzie coraz więcej, chcieliśmy skonstruować urządzenie do schładzania podczas upałów, suchy prysznic. Gdy mieliśmy wdrażać nasze produkty był marzec, wybuchła pandemia koronawirusa. Okazało się, że nasz pomysł lepiej wykorzystać do czegoś innego – wspomina Waldemar Fedak, który wspólnie z grupą naukowców opracował urządzenie do dezynfekcji różnych powierzchni.
Wszyscy jesteśmy absolwentami Politechniki Opolskiej, jestem absolwentem Wydziału Mechanicznego, kolega skończył inżynierię produkcji. Nad urządzeniem pracowaliśmy w Parku Naukowo-Technologicznym. Prace badawcze nad ostatnią wersją trwały osiem miesięcy, uzyskaliśmy atest Państwowego Zakładu Higieny, samo urządzenie i jego skuteczność p sprawdzali także naukowcy z Politechniki Opolskiej – relacjonuje Waldemar Fedak.
Dr inż. Łukasz Biłos z Wydziału Inżynierii Produkcji i Logistyki sprawdzał skuteczność zamgławiania jako metody odkażającej. W trakcie realizacji pracy zleconej oceniana była skuteczność dekontaminacji poprzez zamgławianie powierzchni płaskiej na podstawie analizy wykrywania obecności bakterii metodą odciskową. Metoda nie jest referencyjna, ale na potrzeby odpowiedzi na postawione pytanie była wystarczająca, ponieważ badania były traktowane jako wstępne, a celem było otrzymanie odpowiedzi czy preparat niszczy bakterie z powierzchni zamgławianej czy też białka bakterii są aktywne i namnażają się mimo zastosowania środka. Nie wchodzono w szczegóły dotyczące rodzaju bakterii. Oprócz ogólnego występowania bakterii nie badano innych grup mikroorganizmów – tłumaczy dr inż. Łukasz Biłos.
Podczas badań na obiekcie rzeczywistym potwierdzono wysoką skuteczność dekontaminacji dla stosowanych preparatów. Wnioski formułowane były na podstawie obserwacji, czy doszło do powstania jednostek tworzących kolonię bakterii czy też nie – dodaje.

Urządzenie jest bardzo proste w obsłudze, ma gotowe rozwiązania; z menu wybieramy czy odkażamy karetkę czy pomieszczenie o danej kubaturze (od 5 do 55 m kw.), naciskamy przycisk „start” i na tym kończy się obsługa. Sprzęt sam dobiera sobie preparat, ilość preparatu, czas zamgławiania – zaznacza Marcin Mróz, współtwórca elektrofumigatora.
Urządzenie rozpyla mgłę preparatu w powietrzu, która ze względu na bardzo małe cząsteczki bardzo długo utrzymuje się w powietrzu, powoli osiada na powierzchnię. Jeżeli np. chcemy odkazić wnętrze szafy, mgła bardzo powoli do niej wejdzie, też ją odkazi. Po godzinie mgła dezaktywuje się do bezpiecznej postaci. Do dezynfekcji stosujemy preparat na na bazie dwutlenku chloru. Zaletą urządzenia jest to, że po pierwsze możemy korzystać z wielu różnych środków, nie tylko dedykowanego przez nas preparatu, po drugie czas operacji jest bardzo krótki i nie wymaga wkładu osób trzecich, czyli wstawiamy do pomieszczenia, uruchamiamy, wychodzimy, wracamy po upływie godziny i wyłączamy urządzenie z kontaktu – tłumaczy Marcin Mróz.
Urządzenie jest ciche, wykonane ze stali kwasoodpornej a nie z plastiku, czyli świetnie się sprawdza w trudnych warunkach, przetestowaliśmy to już u strażaków. Kolejne urządzenia posiada oddział onkologii w Opolu, szpital MSWiA oraz policja – dodaje Mróz.