– Imigranci stają się coraz ważniejszą częścią naszego społeczeństwa, a w niedługiej przyszłości będą stanowili coraz liczniejszą grupę pracowników. To rodzi wiele wyzwań, zarówno dla społeczeństwa przyjmującego jak i dla samych pracodawców – podkreśla dr Sabina Kubiciel-Lodzińska, współorganizatorka konkursu „Opolska Firma Przyjazna Cudzoziemcom”.
Anna Kułynycz: Czy opolscy pracodawcy chętnie zatrudniają cudzoziemców?
Dr Sabina Kubiciel-Lodzińska z Katedry Polityki Regionalnej i Rynku Pracy Wydziału Ekonomii i Zarządzania Politechniki Opolskiej, współorganizatorka konkursu „Opolska Firma Przyjazna Cudzoziemcom”:
Cudzoziemcy są zatrudniani coraz częściej, coraz więcej firm wręcz musi korzystać z ich pracy. Zauważa to chociażby Okręgowy Inspektorat Pracy w Opolu podczas przeprowadzanych kontroli. W konkursie wzięło udział kilka firm, dla których obecność zagranicznych pracowników jest nierzadko gwarancją stabilności. Bez nich np. trudno byłoby utrzymać ciągłość produkcji, w Polsce nie znaleźliby tylu chętnych pracowników. Nie zawsze wynika to z wysokości zarobków, ale dostępności pracowników. Na przykład przedstawiciele branży budowlanej z naszego regionu wyjechali do pracy za granicę. Powstała luka na rynku pracy, którą muszą zapełnić cudzoziemcy, żeby firmy mogły realizować zamówienia lub świadczyć usługi.
W ramach drugiej edycji konkursu wyróżniono także firmy zatrudniające uchodźców z Ukrainy. Z czym musi się zmierzyć pracodawca zatrudniający osoby uciekające przed wojną?
Przede wszystkim z tym, że uchodźca to niekonieczne taki sam pracownik jak ten, który przyjeżdża z myślą o podjęciu pracy. Jego pobyt z zasady jest bardziej tymczasowy. Druga kwestia, bardzo ważna, to znajomość języka. Migranci zarobkowi najczęściej znają język polski na poziomie umożliwiającym komunikację, a niektórzy bardzo dobrze, co innego uchodźcy. Pojawia się bariera językowa. Pracodawca zatem musi korzystać z pomocy np. innego pracownika ukraińskiego, który zna polski, albo radzić sobie inaczej. Z punktu widzenia funkcjonowania firmy to nie jest prosta sprawa.
Kolejna, to dopasowanie kwalifikacji. Ponad 50% uchodźców, którzy przybyli do Polski, to są osoby, które mają wyższe wykształcenie. Jednak sporo z nich, z powodu bariery językowej, tymczasowego pobytu w Polsce, nie będzie pracowało w swoich zawodach, tylko poniżej kwalifikacji, żeby zarobić pieniądze. To rodzi frustrację: wyobraźmy sobie kogoś, kto ma wyższe wykształcenie, bardzo dobre kwalifikacje, w Ukrainie pracował w biurze, teraz został wyrwany ze swego środowiska i w Polsce wykłada towar w hurtowni.
Także z punktu widzenia pracodawcy to może nie być do końca dobry pracownik, ponieważ będzie czuł niedosyt, że to nie jest to, co chce robić. Co innego, gdy jest to imigrant zarobkowy, który w Ukrainie pracował w biurze, ale to była jego indywidualna decyzja, że wyjeżdża zarobić lepsze pieniądze i godzi się na pracę poniżej swoich kwalifikacji.
Na początku roku przeprowadzaliśmy duże, ogólnopolskie badania właśnie wśród Ukraińców, którzy mają wysokie kwalifikacje. Sprawdzaliśmy, jak sobie radzą na rynku pracy i dlaczego niektórym udaje się znaleźć pracę zgodną ze swoimi kwalifikacjami, a inni pracują poniżej swojego wykształcenia. Poza znajomością języka polskiego, która ułatwia wejście na rynek pracy, ważną rzeczą, którą zaobserwowaliśmy podczas badania, są cechy indywidualne, nastawienie takiego pracownika. Jest grupa osób, która przyjechała z Ukrainy i miała motywację do nauki polskiego nie tylko w mowie, ale i piśmie (czego brak utrudnia możliwość otrzymanie lepszej pracy), po jakimś czasie znajdywali zatrudnienie odpowiadające ich kwalifikacjom a także ich ambicjom. Ale była też taka grupa osób, która z góry zakładała, że nie będzie szukać czegoś lepszego, tylko znajdzie pracę poniżej kwalifikacji, bo zależy jej wyłącznie na pieniądzach. Ambicje odłożyła na bok.
W przypadku uchodźców to wyrwanie ze środowiska powoduje, że trudniej się im odnaleźć.
W naszym regionie mieszkają także przedstawiciele innych państw
Pracują u nas obywatele Wenezueli, Kolumbii, Afganistanu, a nawet a Iraku, ale są to kilkuosobowe grupy. Po kilkaset zezwoleń na pracę wydano obywatelom Indii, Białorusi, Nepalu, Uzbekistanu, natomiast trzon zagranicznych pracowników stanowią póki co obywatele Ukrainy, którymi się zajmujemy. Nie przeprowadzaliśmy w regionie jeszcze badań bezpośrednio dedykowanych innej narodowości. Wiemy na pewno, że osoby, które przyjeżdżają do nas z Niemiec, Wielkiej Brytanii, to osoby, które pracują w Polsce na stanowiskach managerskich, kierowniczych, albo jako lektorzy języków obcych. To zupełnie inna grupa pracowników, która zatrudniona w sferze pierwotnego rynku pracy. Natomiast osoby, które przyjeżdżają do nas z innych kierunków, w zdecydowanej większości znajdują zatrudnienie w zawodach, które z punktu widzenia polskiego pracownika wydają się mniej atrakcyjne. Aczkolwiek nie jest to regułą, ponieważ wśród laureatów naszego konkursu są firmy, które zatrudniają osoby z Ukrainy na wyższych stanowiskach np. w biurze, w działach HR.
Mówimy o zatrudnianiu cudzoziemców, z drugiej strony jedna z laureatek konkursu, prowadzi swój salon urodny, a z danych ZUS wynika, że w naszym regionie wzrasta liczba cudzoziemców posiadających własny biznes. To ponad 400 osób.
W pierwszej edycji konkursu też była jedna firma prowadzona przez osobę z Ukrainy. W tej edycji zgłosiły się dwie takie firmy To pokazuje, że powinnyśmy zacząć rozmawiać o przedsiębiorczości migrantów. Nie mamy w Polsce dobrych instrumentów, które wspierałyby migrantów w zakładaniu przez nich firm. W innych krajach, które mają bogatsze doświadczenia imigracyjne, są całe programy przeznaczone dla imigrantów, żeby mogli zakładać i rozwijać swoją działalność gospodarczą. Są także programy dedykowane uchodźcom, żeby pobudzić wśród nich przedsiębiorczość, ponieważ dla wielu migrantów założenie własnej firmy często jest jedyną możliwością wyjścia z wtórnego rynku pracy, od wykonywania zajęć niekoniecznie zgodnych z kwalifikacjami.
W 2019 roku na potrzeby urzędu marszałkowskiego województwa opolskiego przeprowadziliśmy badania w naszym regionie dotyczące właśnie przedsiębiorczości migrantów. Mieliśmy wskazać czynniki, które wspierają migrantów w zakładaniu firm i które powodują, że jest im trudno to zrobić. Nasi respondenci ewidentnie wskazywali na to, że polskie przepisy są dla nich dosyć skomplikowane, że nie mają dostępu np. do wsparcia finansowego na starcie działalności.
W samym Opolu mamy kilka ciekawych przykładów firm założonych przez cudzoziemców, drobnych salonów kosmetycznych, restauracji biur pośrednictwa pracy.
Dlatego – poprzez organizację konkursu – chcemy zwrócić uwagę na to, że imigranci stają się coraz ważniejszą częścią naszego społeczeństwa, a w niedługiej przyszłości – biorąc pod uwagę to, jak wzrasta liczba napływających cudzoziemców – będą stanowili coraz liczniejszą grupę pracowników. To rodzi wiele wyzwań, zarówno dla społeczeństwa przyjmującego, jak i dla samych pracodawców. W przypadku Ukraińców proces włączania do zespołu pracowników przebiega dosyć łatwo, ale jeżeli zaczęlibyśmy zatrudniać w większych grupach osoby pochodzące z odleglejszych krajów zarówno geograficznie, jak i kulturowo, to rodzi pewne wyzwania. Naszym celem, jako uczelni, jest zwrócenie uwagi na to, jak ważna to jest sprawa. Istotne jest, aby przygotowywać zarówno mieszkańców, jak i firmy na to, że będziemy funkcjonować w nieco innej wspólnocie, będziemy bardziej wielokulturowi.
Konkurs „Opolska Firma Przyjazna Cudzoziemcom” został przygotowany przez zespół: dr Sabina Kubiciel – Lodzińska, dr inż. Piotr Bębenek (Politechnika Opolska) i Jolanta Maj (Politechnika Wrocławska).