Grudniowe noce są bardzo długie zatem tym większa szansa, że będziemy mogli chwilę popatrzeć w rozgwieżdżone niebo, nawet mimo tak częstego zachmurzenia w tej części Europy. Tym razem w same Święta Bożego Narodzenia trafiła się pełnia Księżyca. Oznacza to mniej szans na ewentualne obserwacje tzw. Obiektów Ciemnego Nieba (DSO-Deep Sky Objects), czyli mgławic i galaktyk, za to noc podczas Pasterki będzie lepiej rozświetlona.
Z planet, nad ranem możemy zobaczyć Wenus i Marsa, a tuż przed północą wschodzi Jowisz, chyba najciekawsza planeta dla amatorskich obserwacji, z ciekawymi sekwencjami zakryć i zaćmień jej czterech głównych księżyców.
Na nasze zimowe niebo wkracza gwiazdozbiór Oriona z piękną mgławicą M42 w mieczu Oriona. Poniższy rysunek przedstawia widok wieczornego nieba po południowo-wschodniej stronie o godz. 18 w dniach 22-24 grudnia z Orionem powoli wyłaniającym się spod horyzontu. W styczniu gwiazdozbiór Oriona będzie jeszcze lepiej widoczny.

Tuż przed północą na skraju gwiazdozbioru Lwa pojawia się Jowisz, obiekt ciekawych obserwacji. Już w lornetce widać bowiem cztery, tzw. „galileuszowe” księżyce, a w instrumentach o powiększeniu 160x dostrzec można czasem piękne zjawiska przechodzenia cieni tych księżyców na tle tarczy Jowisza.

Ze Świętami Bożego Narodzenia wiąże się pewne zjawisko na niebie: Gwiazda Betlejemska. Pojawia się w przekazie biblijnym i w sztuce. Niektórzy wiążą je z możliwością koniunkcji (czyli złączenia) planet w latach biblijnych, inni z ewentualnym wybuchem gwiazdy supernowej. Jednak najczęściej z pojawieniem się jasnej, widocznej gołym okiem komety. Tak też jest przedstawiana w ikonografii Świąt Bożego Narodzenia, w malarstwie, pojawia się w kartkach świątecznych i na szopkach noworocznych. W wydanej we wrześniu 2015 roku książce The Great Christ Comet: Revealing the True Star of Bethlehem, jej autor, Colin Nicholl dowodzi że analizując źródła historyczne i astronomiczne jedynym dobrym wytłumaczeniem na Gwiazdę Betlejemską jest jasna, dobrze widoczna kometa.
Tym razem mamy widoczną także na naszym niebie, grudniową kometę – tym razem bez wątpienia autentyczną.
Jest to obiekt o symbolu C/2013 US10 – Catalina. Kometa ta znajduje się aktualnie w gwiazdozbiorze Panny i powoli oddala się od Słońca, wykazując zatem coraz słabszy blask. Na poniższym rysunku zobaczyć można jej położenia na tle gwiazdozbiorów w kolejnych dniach.
Aby go zobaczyć musimy jednak wstać nad ranem i obserwować przez lornetkę niebo nad wschodnim horyzontem. Kometa nie jest przesadnie jasna. Jej wielkość w okolicach 5-6 wielkości gwiazdowej pozwala zarówno na obserwacje lornetkowe jak i ciekawe zdjęcia. W dużej lornetce widać słabo zarysowany, jeden z dwóch jej warkoczy. Na zdjęciu zrobionym dobrą lustrzanką widać także i drugi warkocz. Jeden warkocz to efekt ciśnienia światła słonecznego na zjonizowany gaz a drugi to pył ciągnący się za kometa.
Postanowiłem także i ja zrobić zdjęcie komety z ciemnego miejsca, odległego od świateł miasta. W tym celu musiałem jednak lustrzankę postawić na specjalnym mechanizmie zegarowym prowadzonym za przesuwającym się w rytmie dobowym nieboskłonem. 60s naświetlanie przy przesłonie 2.8 pozwoliło najpierw dostrzec ją na szerokim zdjęciu obiektywem 35mm, a potem zrobić jej szczegółowe ujęcie teleobiektywem 200mm także przy przesłonie 2.8. Na kolejnych zdjęciach widać szerokie ujęcie wschodniej części nieboskłonu z kometą zaznaczona strzałką. Na następnym szczegółowy widok komety – zdjęcie wykonane teleobiektywem. Prowadzenie za gwiazdami i czas ekspozycji: 60s. Na koniec widok całego zestawu: aparatu, urządzenia zegarowego i statywu. Jak widać problemem podczas wykonywania takich zdjęć może być także wilgotność powietrza osadzająca rosę. Najlepszym sposobem uniknięcia niewyraźnych zdjęć jest wtedy używanie zwykłej suszarki do włosów.



