Wycinka drzew i tzw. betonoza sprawiają, że w trakcie upałów w centrach miast temperatura osiąga nawet 50 st. C. Jak temu przeciwdziałać? – Przez priorytet dla ruchu pieszego, rowerowego. Dzięki temu ograniczamy ilość parkingów, więc mamy miejsca na zieleń. Kolejnym rozwiązaniem jest wprowadzenie pewnych ograniczeń w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego – podkreśla dr inż. arch. Justyna Kleszcz.
Anna Kułynycz: Czy tzw. betonoza i wycinka drzew w miastach to zjawisko nagminne?
Dr inż. arch. Justyna Kleszcz z Katedry Architektury i Urbanistyki Wydziału Budownictwa i Architektury Politechniki Opolskiej:
Niestety, zdarzają się jeszcze takie miejsca, gdzie rewitalizacja placów i ulic polega na wycince drzew – należy pamiętać, że wycinka drzew może być również związana z ich stanem, chorobą – przez co klimat nam się pogarsza i na miejskich placach w Polsce mamy latem horrendalne temperatury.
Przy czym przypominam przy okazji, że kiedyś rynki miejskie nie miały drzew, służyły innym celom niż teraz. Teraz funkcja rynków się zmieniła, ale nie zawsze to oznacza nasadzenia drzew. Trend związany z betonozą powoli zaczyna się odwracać w Polsce; od dłuższego czasu na świecie dąży się do tego, żeby co prawda nie robić z każdego miejskiego placu parku, ale jednocześnie utworzyć takie miejsce, żeby parametry klimatu były bardziej znośne dla ludzi, żeby nie było 50 st. C na każdym placu. Metod ku temu mamy bardzo dużo.
Jakie na przykład?
Paradoksalnie mówimy o prostych rozwiązaniach, jak nawierzchnie, które przepuszczają wodę, dzięki czemu może ona parować. To są także wszelkiego rodzaju źródła wody jak fontanny, strumyki, jeziorka, dzięki którym przyjemniej korzysta się z danej przestrzeni, bo jest po prostu chłodniej. Do tego oczywiście dochodzą nasadzenia zieleni. Dobrym przykładem przebudowy placu jest teren wokół Dworca Głównego we Wrocławiu. Nie ma na nim parku, funkcja placu została zachowana, ale jest sporo zieleni, nawet wysiane trawniki, dzięki czemu plac nie jest betonową pustynią, można z niego korzystać nawet w upalne dni nie martwiąc się o zdrowie.

Opole było jednym z miast, które uczestniczyło w projekcie tzw. planu adaptacji do zmian klimatu. W opracowaniu wskazano m.in., że nowe osiedla powinny mieć tereny zielone, ale jednocześnie stwierdzono, że nie ma możliwości bezpośredniego wpłynięcia na deweloperów w tym zakresie. Z kolei np. w Katowicach utworzono zielony dach Międzynarodowego Centrum Kongresowego
Teren między Spodkiem, NOSPR i właśnie Centrum Kongresowym w znacznej części został zamieniony na teren zielony, są tam właśnie zielone dachy oraz forma mini parku, co jest bardzo dobrą praktyką.
Najczęściej deweloperzy kładą nacisk na miejsca parkingowe, które generowane są kosztem zieleni. Ale mamy narządzenia, żeby wspomnianego dewelopera „zmusić” do tego, żeby na osiedlu tej zieleni było więcej – do tego służy przecież miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Wystarczy wprowadzić zapisy, że to ma być zieleń wysoka, co jest jednoznaczne.
Coraz częściej w miejskich praktykach zrównoważonego rozwoju wprowadza się odejście od priorytetu samochodu. Mniejsza ilość miejsc parkingowych pozwala na wprowadzenie przyulicznych nasadzeń, które są jednymi z bardziej efektywnych, jeżeli mówimy o codziennym użytkowaniu. Dobrym rozwiązaniem są także parkingi podziemne, które nie zajmują przestrzeni, dzięki temu można posadzić zieleń ochładzającą klimat w mieście. To przede wszystkim kwestia zmiany podejścia, sposobu myślenia.

Ostatnio w Opolu przedstawiono plan nasadzeń drzew w ciągu ul. Ozimskiej. Nie wszystkim ten pomysł przypadł do gustu, wskazywano, że to dość zatłoczona ulica, która będzie zatłoczona jeszcze bardziej
To jest właśnie to podejście mówiące o tym, że samochody są ważniejsze. W kontekście zieleni w pierwszej kolejności należy myśleć o człowieku i takie zmiany trzeba wprowadzać kompleksowo. Jeżeli zmienimy tylko jedną ulicę, to takie rozwiązanie nie będzie działać, nic się nie zmieni. Jeżeli chcemy, żeby nasze miasto przestało być wyspą ciepła, to musimy wprowadzić pewne ograniczenia: nie wszędzie trzeba dojechać samochodem, nie trzeba parkować pod samymi drzwiami instytucji, w której coś mamy do załatwienia, a w przypadku ul. Ozimskiej można po prostu jechać trochę wolniej lub zaparkować wcześniej, co wiąże się z tym, że miasto musi zapewnić odpowiednią ilość miejsc parkingowych. Myślę, że takie kwestie są brane pod uwagę, tylko zabrakło w tym przypadku lepszego przepływu informacji.
Warto myśleć o zieleni w miejscach, gdzie jest spory ruch pieszych, lub gdzie taki ruch mógłby być. Przyjmijmy, że musimy załatwić sprawę w urzędzie, do którego prowadzi droga bez skrawka cienia. Oczywistym jest, że w upalny dzień wybiorę samochód, żeby tam dotrzeć. Ale jeżeli jest to kwestia przejścia kilkuset metrów w komfortowych warunkach, jest cień, są ławki, to wybiorę spacer, bo nie będę musiała się martwić o miejsce parkingowe, o to, że samochód się nagrzeje i wnosić opłaty za postój.
A w jakiej sytuacji jest Opole, jeżeli chodzi właśnie o problem miejskiej wyspy ciepła?
Nie jest najgorzej. Środek miasta to wielka wyspa zieleni plus rzeka, która klimat poprawia. Również na dużych osiedlach zaprojektowano sporo zieleni, która spełnia swoją rolę, o ile nie została wycięta, co też już się zdarzało.
Nieco inaczej wygląda kwestia związana z obszarem wokół Rynku, gdzie zabudowa jest zwarta i zieleni jest znacznie mniej. Jednak ze względu na bliskie sąsiedztwo Wyspy Bolko mikroklimat nie jest zły.
Oczywiście, zawsze można coś poprawić, rozwiązań, które możemy podpatrywać, jest sporo. Świetnym przykładem jest chociażby Łódź, która wprowadziła parki kieszonkowe na 3-4 miejscach parkingowych i strefy nazywane woonerfami z priorytetem dla pieszych oraz rowerzystów.
Z kolei Wrocław rewitalizuje kwartały miejskie wprowadzając zieleń oraz nasadzenia przy drogach. W Opolu jednym z pomysłów mogłoby być otwarcie miasta na Odrę, które jeszcze nie jest tak duże, warto wykorzystać nadbrzeże, nasadzić tam więcej krzewów, a nie tylko trawy.

Co według Pani powinno znaleźć się w katalogu dobrych praktyk przy projektowaniu miejskiej przestrzeni, żeby uniknąć wyspy ciepła?
Takich priorytetów jest kilka. Przede wszystkim stawiamy na priorytet ruchu pieszego, rowerowego. Dzięki temu ograniczamy ilość parkingów, więc mamy miejsca na zieleń.
Tak jak powiedziałam już wcześniej, kolejnym rozwiązaniem jest wprowadzenie pewnych ograniczeń w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego.
Trzecia rzecz to powolna rewitalizacja kwartałów, osiedli, żeby wprowadzić jak najwięcej zieleni. Mam tutaj na myśli nie tylko trawnik i klomby, ale np. rośliny miododajne, krzewy, połączenie z wodą, bioróżnorodność – zaznaczam, że obsadzenie całego miasta jednym gatunkiem też nie jest dobrym rozwiązaniem. Do tego nasadzenia gatunków rodzimych, które po prostu żyją u nas lepiej. Pamiętajmy też, że tworząc zieleń, tworzymy ekosystem.
W tym przypadku bardzo dużą rolę odgrywają także ogrody działkowe, które obecnie bardzo często zamieniane są na tereny deweloperskie. Po części jest to słuszne, nie zawsze miejsca na ogrody działkowe były wybierane dobrze, ale należy pamiętać, że ogrody wnoszą dużo dobrego dla systemu zieleni miejskiej.