O tym, że Erasmus nawet w Niemczech może być niezapomnianym przeżyciem przekonuje studentka budownictwa – Asia, która w poprzednim roku akademickim gościła w malowniczej Moguncji nad Renem.
„Erasmus? Po co? Nie zdasz i stracisz rok.” Mimo bezpodstawnych komentarzy moich kolegów z roku postanowiłam podążyć za marzeniami. Czy było warto? Po przeczytaniu moich erasmusowych wspomnień ocenicie sami 🙂
Przygoda w Moguncji (Mainz) zaczęła się pod koniec września ubiegłego roku. Sprawa z wyjazdem była bardzo prosta. Politechnika Opolska tak jak i University of Applied Sciences Mainz bardzo pomogły mi w załatwieniu wszystkich spraw organizacyjnych.
Zaraz po moim wyjeździe do Niemiec w pierwszej kolejności dostałam akademik, który w niczym nie przypominał mi tych polskich. Integracja ze strony HS Mainz była świetna! Już w pierwszym tygodniu mojego pobytu organizacja studencka TOM (Tuttors of Mainz) przygotowała kilka spotkań, m.in. dwudniowy integracyjny wyjazd do urokliwego Rüdesheim, pub crawl, cooking day czy rejs statkiem po Renie. Poznałam masę ludzi z całego świata – otwartych, chętnych do poznania nowych kultur. Każda nowa znajomość była dla mnie nową inspiracją, nowym spojrzeniem na świat, które utwierdziło mnie w przekonaniu, że w życiu można osiągnąć wszystko.
Samo studiowanie w Hochschule Mainz wspominam bardzo dobrze. Uczelnia zapewniła nam kurs języka niemieckiego, a z każdym męczącym nas pytaniem mogliśmy się kierować do Biura Międzynarodowego, które pomagało w rozwiązywaniu wszelkiego rodzaju problemów. Wszystkie zajęcia, na które uczęszczałam były w języku angielskim, a moja grupa: International Civil Engineers liczyła ok. 10 osób. Razem z moimi kolegami i koleżankami z Malezji, Chile, Indii, Belgi oraz Finlandii pod okiem naszego Profesora z Wielkiej Brytanii, pracowaliśmy nad projektem pięciopiętrowego budynku znajdującym się na wyspie Gotland. Dzięki temu doświadczeniu nauczyłam się jak pracować w międzynarodowym team’ie (co wcale nie jest takie proste jakby się mogło wydawać).
Po miesiącu mojego pobytu w Niemczech byłam pewna, że chcę przedłużyć wymianę na kolejne półrocze. Kolejny semestr = nowe wyzwania. Zaczęłam pisać (w języku angielskim) pracę inżynierską a w międzyczasie uczyłam się intensywniej języka niemieckiego. Mogłam tu liczyć na pomoc ze strony moich niemieckich kolegów, uczęszczałam też na tzw. Cafe Lingua, na którym studenci nawzajem uczyli się swoich ojczystych języków.
Niestety, moja wymiana szybko dobiegała końca, a ja wcale nie chciałam wracać jeszcze do domu. Powtarzałam sobie „przecież niedługo zaczynają się wakacje, prawda”? Postanowiłam poszukać praktyk, na których zdobędę doświadczenie praktyczne, bo przecież, co jest bardziej cennego niż doświadczenie zdobyte za granicą? Po wysłaniu kilku aplikacji znalazłam swoją wymarzoną praktykę, a co najważniejsze o środki do życia nie musiałam się martwić, bo większość praktyk w Niemczech jest dobrze płatnych.
Wielkim plusem Moguncji (szczególnie dla podróżników, bo przecież – „travel is the only thing u buy which makes u richer”) jest jej lokalizacja a dokładnie to, że wszędzie jest blisko. „Rzut beretem” od Brukseli, Amsterdamu, Zurychu czy Strasburga, do którego dojechaliśmy w dwie godziny. Dodatkowo, całkiem niedaleko znajduje się uwielbiane przez studentów lotnisko Frankfurt Hahn (nie, nie mówię tu o ogromnym Frankfurt International Airport), gdzie bookując bilet lotniczy z małym wyprzedzeniem, lot do Londynu czy Lizbony można zakupić już za 20 euro (i to w obie strony).
Podsumowując, moja erasmusowa wymiana była najlepszą decyzją w moim życiu. Nie tylko zdobyłam doświadczenie, ale też podszkoliłam języki obce i nawiązałam wiele ciekawych znajomości. Erasmus + daje studentom wielkie możliwości, dlatego polecam go wszystkim i pamiętajcie dla chcącego nic trudnego więc bez obaw!