Zastępca kierownika Uczelnianego Ośrodka Informatycznego – mgr inż. Mirosław Gucwa zdobył II miejsce w XXII Ogólnopolskim Ekstremalnym Rajdzie Pieszym ,,Setka z HAKiem”, zorganizowanym już po raz 22. przez Harcerski Akademicki Krąg Instruktorski „HAKI”.
W tej słynnej w Polsce imprezie dla najbardziej wytrzymałych wzięli też udział profesorowie z Wydziału Elektrotechniki, Automatyki i Informatyki – Krzysztof Zatwarnicki (po raz kolejny) i Rafał Stanisławski, również specjaliści informatyki. Wszyscy, którzy mają w głowie stereotypowy obraz informatyka siedzącego przez 24 godziny na dobę przed komputerem musieliby zobaczyć, jak ta trójka, właśnie w ciągu 24 godzin, przemierza na orientację trudną, stukilometrową trasę po Opolszczyźnie!
Takie było zadanie przed grupą 183 startujących. O jego trudności świadczy fakt, że rajd ukończyło tylko 65 osób (plus jedna, po czasie).
O swoim starcie opowiada mgr inż. Mirosław Gucwa:
Trasę ,,Setki z Hakiem” przebiegłem (około 105 km – dokładnie nie wiem ile, bo zegarek padł przy około 98 km i wyliczenia są na podstawie porównań z innym, około 13h 30m w ruchu, bez postojów, przepaków, punktów kontrolnych, itp) i zajęło mi to 15:22 (o 18:00 start i o 9:22 meta).
Startowaliśmy wspólnie z kolegą i biegło nam się bardzo dobrze. Na „przepak” (60 km, Wysoka) dotarliśmy w dobrej kondycji zarówno fizycznej, jak i psychicznej, ale później zgubiliśmy się na polach przy Górze Św. Anny i kluczyliśmy jakieś 4 km i ta strata około 20 minut lekko nas zdołowała, ale również i doświadczyła fizycznie, bo musieliśmy wracać pod górę, goniąc czas. Na starcie każdy zawodnik otrzymuje mapę trasy (wcześniej nie jest ona znana) oraz jej opis szczegółowy (np. skręć przy płocie, biegnij wzdłuż lasu, a potem przy wykrocie w prawo, miń dwie górki) z podziałem na kolejne odcinki, gdzie trzeba podbić kartę. Taka jest specyfika tego rajdu i dlatego też trochę się pogubiliśmy. Niestety nie było czasu na marudzenie bo przed nam było jeszcze około 35 km. Na ostatnich 10 km walczyliśmy z dwójką innych biegaczy, ale na ostatnich kilometrach oni nas w pięknym stylu prześcignęli.
Ostatecznie zdobyłem 2 miejsce w kategorii amatorów (3 miałbym jak Wojtek, kolega z którym tego dokonaliśmy razem biegnąc, w kategorii maratończyków). Wprawdzie przygotowywałem się do tego rajdu przez pół roku, ale ostateczny wynik bardzo miło mnie zaskoczył – nie spodziewałem się pudła, a tu proszę, aż 2 miejsce. Drugim zaskoczeniem był mój stan fizyczny po biegu.
Spodziewałem się, że nie będę mógł chodzić o własnych siłach, a okazało się, że po kilkunastu godzinach snu, czuję się jak po normlanym cięższym treningu, czyli nie ma dramatu. Bardzo mnie to cieszy, bo już mnie ciągnie na jakieś dłuższe niedzielne wybieganie (pewnie Krasiejów), ale na razie muszę dać odpocząć organizmowi, bo może i duma mu nie pozwala się skarżyć, ale ja wiem, że trzeba po takim wysiłku się zregenerować i dać czas na wyleczenie wszystkich niewidocznych mikrokontuzji.
Teraz szukam kolejnego wyzwania. W tamtym roku pobiegłem półmaraton górski w ramach Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich, teraz Setka, to może w końcu zaliczę oficjalnie jakiś maraton, bo na razie królewski dystans przebiegałem tylko w ramach treningu. Po cichu marzę o przebiegnięciu KBL, czyli 110 km (Kudowa-Zdrój – Bardo – Lądek-Zdrój) przy limicie czasowym 26 h również podczas DFBG. Plany trzeba mieć, bo to motywuje podczas treningów. Bez dobrej motywacji to np. wyjście zimą biegać, to czasami wyzwanie samo w sobie.
fot. na górze – Krzysztof Zatwarnicki i Mirosław Gucwa